-->

sobota, 6 czerwca 2015

Jellal x Erza +18 dla Melody Graves

" Szybki numerek"



 Nie było jej przez pięć lat...Bardzo tęskniła za gildią, przyjaciółmi i rzecz jasna Magnolią.
 Wędrowała przed siebie, tachcząc  za sobą ogromny wózek z najpotrzebniejszymi rzeczami. Wdychała spokojnie letnie, wieczorne powietrze.
 Zbliżała się już do damskiego akademika. Chciała dołożyć do swojej kolekcji nowo zdobyte zbroje, a przez pięć lat trochę ich zdobyła. Wiele ludzi chciało zmierzyć z "silną i niezwyciężoną Tytanią z Fairy Tailu". Walki w których walczyła były niezłym widowiskiem, oglądający magowie obstawiali różnie zwycięstwa. Jednak wygrywała zawsze, a to wszytko przez nie rozwagę swoich głupich przeciwników. Jak narwani szarżowali na nią z maczetą w ręku i myśleli, że przerazi się tępego ostrza. Byli też inni, silniejsi, więc była zmuszona do wzywania swoich zbrój, a gdy wezwała jedną z nich wymiękali lub próbowali nieudolnego pojedynku. I w ten właśnie sposób sporo zarobiła, a do tego doszła kwota zakończonej, powodzeniem misji.
 Burczenie jej żołądka wyrwało ją z wspomnień. Przystała na chwilę, po czym puściła rączkę wózka i podeszła do niego. Zajrzała do jednej z toreb z żywnością i wyciągnęła słodką bułkę. Była jeszcze świeża, gdyż zakupiła ją z godzinę temu w pobliskim mieście.
 Ugryzła łakoć i zaczęła delektować jego smakiem, nie jadła od dwóch dni...nie miała po prostu ochoty na jedzenie, a teraz ten głód powrócił z ogromną siłą. Zajrzała ponownie do opakowania, ale tym razem wyjęła jeszcze dwie bułki i wodę mineralną. Oparła się o nieruchomy pojazd i wróciła do wcześniejszej czynności-Jedzenia.
 Gdy wszystko zostało spożyte, ponownie wzięła maszynę i zaczęła iść w stronę Magnolii.
- Byłaś naprawdę głodna-Usłyszała za sobą głos.
 Odkręciła się. Ujrzała zamaskowanego mężczyznę. Jego twarz zasłaniała czarno-biała maska. Miał na sobie czarny, długi, aż do ziemi płaszcz z kapturem. Nad prawym barkiem przeciwnika wystawało lśniące ostrze.
- Kim jesteś?-spytała ostro Erza.
- To nie ważne, wystarczy ci wiadomość, że jestem twoim przeciwnikiem.-odparł i sięgnął po broń.
- Chcesz walki?-spytała.
- Tak.
 Miało to być pytanie retoryczne...Zażenowana dziewczyna, westchnęła. Nie chciało jej się wciągnąć w kolejne potyczki. A w sumie..jak chcę to niech ma...
Kureha no Yoroi- Zbroja Czarnego Skrzydła! 
 Jej ciało pokryła czarna, dobrze znana jej zbroja. W dłoni pojawił się duży, dwuręczny oręż.
- Nieźle zaczynasz-Zaśmiał się i zaszarżował na dziewczynę. Trzymał miecz w prawej dłoni, zamachnął się na nią. 
Wyciągnęła katanę przed siebie i odparowała cios. Nieznajomy odskoczył i ponownie zaatakował. Ich ostrza złączyły się, po czym z brzdękiem uderzały w siebie co chwilę. Wymiana ciosów trwała już z pięć minut, wtedy Erza zaczęła doceniać mężczyznę. Wkurzało ją to, że miał zasłoniętą twarz, nie mogła na nią spojrzeć...Przerzuciła miecz w lewą dłoń. Podniosła szybko prawą rękę i uderzyła z łokcia w maskę. Użyła do tego dużo siły, iż kamuflaż od razu pękł w kilu miejscach i upał na ziemię.
- I co teraz...-Spojrzała w twarz chłopaka, zatkało ją- Jellal!-Zacisnęła palce na broni.
- Erza...rozpoznałaś mnie.-odparł- Myślałem, że już zapomniałaś...
- Jak mogłabym o tobie zapomnieć...-szepnęła zaskoczona. Otrząsnęła się z tego i uderzyła chłopaka w policzek- To za te głupie podchody!
 Odwołała swoją zbroję, pozostając w codziennym  ubraniu, ale bez zbroi.
- Wybacz, ale chciałem sprawdzić twoje umiejętności-Uśmiechnął się.- A, gdy już to zrobiłem chcę cię gdzieś zaprowadzić, pozwolisz?-spytał i wskazał na poboczną drogę przed nimi.
Nie potrafiła mu odmówić...Dawno go nie widziała i chętnie spędzi z nim czas. Złapała za rączkę wózka.
- Chodźmy. Potem sobie porozmawiamy o tym co się tu wydarzyło...

~*~

Miejsce było piękne, pokryte dookoła zielenią...Było widać tylko kawałek brzegu rzeki, w której pozyskiwało odbicie zachodzącego słońca. 
Po drodze rozmawiała dość poważnie z  niebiesko-włosym. Choć tak naprawdę odpowiadał wymijająco na jej pytania.
Wyjęła z wózka koc i rozłożyła go. Jellal usiadł, a ona przysiadła się do niego. Zdjęła buty podobnie jak on i rozłożyła się wygodnie na  przykryciu.
- Wiesz przepraszam...-powiedział- Zaatakowałem cie z frustracji...
- Co nie rozumiem- Weszła mu w zdanie.
- Wróciłem tu rok temu i chciałem z tobą porozmawiać, ale byłaś na misji...i czekałem tak na ciebie. Ćwiczyłem przez ten rok walkę wręcz, ale jednocześnie byłem czujny...Gdy dowiedziałem się, że wracasz musiałem wyjść po ciebie. A ta walka, dziwnie może to zabrzmi, ale z tęsknoty-Uśmiechnął się słabo.
- A te przebranie ?
- Jestem potajemnie w Magnolii, tylko Makarov wie, że tu przebywam.
 Cała ta rozmowa zmęczyła ją. Położyła się na trawie. Zamknęła oczy. 
- Odpręż się, w końcu wróciłaś...-odparł i oparł dłonie na ziemi  po obu stronach jej twarz. Schylił się  i pocałował ją w usta. 
 Bez zastanowienia odpowiedziała na pocałunek. Rozumiała go, tęsknota, która ją męczyła, gdy uciekła z Rajskiej Wierzy bez swoich przyjaciół...Kiedy pozostawiła jego...było to wieki ból i udręka. To właśnie on pierwszy podał jej pomocną dłoń. Wszystkie te emocje i przeżycia powrócił...Jednak, gdy spotkała go ponownie, nie mogła skłamać, że jej serce szybciej zabiło. A teraz, gdy ujrzała jego twarz pod rozpadającą maską...wszystko stało się jaśniejsze. Brakowało jej go...
Jego pocałunki stały się strasznie łapczywe. Jednak po chwili ustąpił i odsunął się od niej.
- Co jest?-spytała, po czym pod niosła się  i spojrzała na jego oczy, było w nich pełno bólu...
- Ja nie powinienem...to by się źle skończyło i...
 Przerwała mu całując go i przyciągnęła go do siebie.
- Nawet jeśli miało by dojść do czegoś to tylko z tobą-Uśmiechnęła się.- Ja też tęskniłam.
 Te słowa mu wystarczyły. Pogładził jej policzek, po czym zaczął pieść go. Zjeżdżając w dół do jej szyji, całując ją przez cały czas. Jego ręce powędrowały do jej bluzki, podwinął i zdjął. Palce zeszły w stronę paska od spódniczki. Odpiął go i zrzucił obok. Ona również zaczęła go rozbierać, za jednym zamachem zdjęła jego płaszcz, bluzkę i spodnie pozostawiając go w samej bieliźnie. Jeszcze on powrócił do jej spódniczki i ściągnął ją. Uśmiechnął się do niej i zdjął jej stanik. Zaczął  pieścić jej piersi i całować, jednakże powoli zjeżdżał w dół. Delikatnie dotykał palcami jej brzucha, zachodząc w dół. Czuła przyjemne dreszcze przy każdym jego dotyku i pocałunku.
 Zdjął jej bieliznę, a szakarłatno-włosa zabrała się za bokserki chłopaka.
 Spojrzał na nią, jakby mogła jeszcze mogła się wycofać. Bez zastanowienia kiwnęła głową.
 Wszedł w nią. Jęknęła z bólu, a następnie z rozkoszy. Zaczął się w niej poruszać, powoli i delikatnie. Tępo zaczęło się zwiększać i nasilać. Ruchy chłopaka stawały się coraz mocniejsze, ale dawały one pełną przyjemność dziewczynie.  Jęki same wydobywały się jej z ust, nie próbowała ich tłumić. Chwila przyjemności powoli zanikała, czuła, że niebiesko-włosy zaczyna dochodzić. Wzięła głęboki oddech i wyszedł z niej. Opadli razem na koc, walcząc o oddech. Wtulili się w siebie. 
 Wpatrywała się na krajobraz przed nią. Słońce całkowicie zaszło, pozostawiając po sobie szarość.
- Było fajnie-powiedziała i pocałowała Jellal w czoło.
- Tak było fajnie-Uśmiechnął się i zatopił dłonie w jej szkarłatnych włosach, po czym zamknął oczy. 




                 













                                              Koniec
 ***************************************
No i kolejny one-shot!
Wybaczcie, że tak długo...chwilowe zawieszenie XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz