Postanowiła, więc zrobić sobie małą przerwę od różowo-włosego i jej sympatii do niego. Nie widywała go, nie bywała w gildii, nawet nie spotykała się z żadnymi znajomych. Przez okrągłe dwa tygodnie była sama. Pisała coś nowego, lecz nie mogła tego nazwać czymś fantastycznym. Głównie były to krótkie opowiadania i wiersze. Trenowała i chyba na tych czynnościach zataczało się błędne koło dwutygodniowego życia blondynki.
Skręciła w prawo, przed nią widniała ogromna gildia Fairy Tail. Wyglądała tak samo jak ją pozostawiła na krótki okres. Dziewięciometrowa budowla, która zawsze zadziwiała ją swoim pięknem. Zdobieniami, kolorem ścian i innych szczegółów, które były doskonale, a nawet perfekcyjnie dopracowane. Co dziwne nawet po dwóch latach bytu tej konstrukcji wyglądała jak nowiutka, a co było większym dylematem dla dziewczyny jakim cudem była jeszcze cała? Urzędowało w niej multum osób, które dobrze były znane ze swoich wyczynów budowniczych, a w szczególności wyburzeniach i ogromnych uszkodzeniach. Ludzie, którzy do budowali, za pewne mieli na uwadze, te specjalne cechy członków Fairy Tail. Przyspieszyła kroku, iż do wejścia głównego obiektu jej drogi, dzieliły tylko metry.
Po tak długim czasie bardzo pragnęła ujrzeć znowu Dragneela.
Szybko otworzyła drzwi i wbiegła do środka pomieszczenia. Zaczęła się rozglądać za tym szczęśliwymi i pełnymi chęci walki oczami. Jednakże nigdzie ich nie widziała...Podeszła do barku i usiadła na krzesełku. Wpatrywała się w całe otocznie, prawie nic się nie zmieniło wszyscy pili i dobrze się bawili jak to zawsze tu bywało. Jednak przeraziła ją ogromna ilość par. Widziała jak Gajeel i Levy przytulają się, a potem całują. Podobnie było z Erzą, najwidoczniej Jellal powrócił, bo razem siedzieli wpatrywali się w siebie maślanymi oczami o pili koktajl z jednego kubka, a były w nim dwie słomki w serduszka. Nawet Gray i Juvia uśmiechali się do siebie w dość nie codzienny sposób...
- Hej Lucy-Usłyszała za sobą przyjemny głos Miry.- Dawno cie tu nie widziałam.
Okręciła się w stronę rozmówcy.
- Hej Mira-przywitała się- No tak, ale wróciłam-Uśmiechnęła się.
- Zauważyłaś tą zmianę w związkach prawda?-Uśmiechnęła się. Widziała gdzie wędrował wzrok Lucy na wszystkie, niedawno związane pary.
- No tak, ale nie chciałam tak tego drążyć. Co tu się stało ?
- Natsu się stał-powiedziała- Kiedy cie nie było Natsu złapał niezłego doła, więc zaczął być swatką, ale woli na siebie mówić "Doktor Miłość". I tak dzięki niemu widzisz tych ludzi razem.
Blondynka jeszcze raz zdziwiona spojrzała na zakochanych, a potem na najstarszą Strauss.
- Nie patrz tak na mnie, to prawda.
Westchnęła nadal nie przekonana, że to zasługa różowo-włosego.
- No dobrze, a gdzie on tak w ogóle jest ?-spytała.
- Wybrał się na misję-odparła, po czym pozbierała kufle z blatu i zestawiła na szafkę obok. - Z tego co wiem wybrał jakąś dłuższą.
- Na jak długą?-spytała, lekko dociekliwie.
- Nie jestem pewna, ale chyba pięć lat.
Pięć lat, ma go nie widzieć pięć lat?! Dwa tygodnie nie były łatwym przejściem, a co dopiero pięć lat...
- A kiedy wybrał się na te misję?-spytała, po czym zaczęła oddychać szybciej, brakło jej powietrza.
- Dziś.-odparła.
On wiedział, że dziś wraca i wybrałam się właśnie dziś na te misję pięcioletnią? On po prostu nie chciał jej już widzieć, bo dlaczego by wyruszył i nawet się z nią nie pożegnał. Wiedząc, że dziś wraca...
~*~
Wróciła za raz do domu, po dość nie spodziewanej wiadomości od Miry. Wpadła w objęcia łóżka i leżała tak od chwili, gdy wróciła. Myślała o wszystkim tak bardzo, że popłakała się kilka razy. Jednak smutek zastąpił miarowy spokój i wzięła się za pisanie. Był to na początku wiersz, wyrażające mało znaczące odczucia. Jednak przekształciła go w coś zupełnie innego.:
You're the light, you're the night
You're the color of my blood
You're the cure, you're the pain
You're the only thing I wanna touch
Never knew that it could mean so much, so much
You're the fear, I don't care
'Cause I've never been so high
Follow me to the dark
Let me take you past our satellites
You can see the world you brought to life, to life
So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Fading in, fading out
On the edge of paradise
Every inch of your skin is a holy Grail I've got to find
Only you can set my heart on fire, on fire
Yeah, I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do(like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
I'll let you set the pace
'Cause I'm not thinking straight
My head spinning around I can't see clear no more
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (like you do)
Love me like you do, lo-lo-love me like you do (yeah)
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?
Natsu to dla ciebie...
~Lucy
Wyraziła w nim to wszystko co mogła. Patrzyła jeszcze na niego, przelała na papier swoje serce. Jednak jego i tak tu nie będzie...
Wstała, po czym poszła w stronę łazienki.
Może kiedyś zdoła mu wręczyć te kilka wersów...
~*~
Głupia próba odsunięcia się od niej na pięć lat, była całkowicie bezużyteczna. Myślał o niej cały czas. Jednak nie mógł być tak blisko niej, kochać ją i patrzeć na to, że ona chcę tylko przyjaźni. Gdy zniknęła na dwa tygodnie wiedział, że to wyraźny znak...na to, że ich związek nie miał by przyszłości.
Szedł przed siebie, miał wiele kawiarni, miejsc w których przebywali z Lucy. Wszystko tu o niej przypominało, więc musiał zniknąć.
Chciał być silniejszy, a takie głupie uczucia mogą zepsuć kompletnie wszystko. Po prostu nie mógł kochać Lucy bo to go niszczy...
~*~
Otworzyła oczy. Siedziała na podłodze koło łóżka, opierała się o ścianę. Wpatrywała się ponownie w swój pokój. I zauważyła szalik. Była pewna, że go tutaj nie było. Wstała i podeszła do niego. Wzięła go do rąk. To był szal różowo-włosego. Przytuliła go, czuła zapach chłopaka. Tylko to jej pozostało na pięć lat...
- Chciałbym byś przytuliła mnie tak-powiedział chłopak, po czym zrobił kilka kroków z stronę blondynki.
- Natsu?!-wrzasnęła- A ty nie powinieneś być na misji?
Patrzyła na niego z taką tęsknotą. bardzo chciała go przytulić...Patrzyli sobie w oczy, dzieliły ich tylko centymetry.
- Powinienem na niej być, ale nie mogę-odparł- Bo ciągle o tobie myślałem...Może to strasznie pozerskie, ale nie chciałem patrzeć, jak byś kochała innego nie mnie. Jednak muszę ci powiedzieć i mogę odejść...Lucy tak naprawdę kocham cie-powiedział i pocałował blondynkę, przy ty delikatnie gładził jej policzek.
Nie mogła wykrztusić ani słowa, po porostu wpatrywała się w niego.
- To ja będę się już zbierał-powiedział i jeszcze ucałował ją w czoło. Odkręcił się i zaczął iść w stronę wyjścia.
Może to było głupie z jej strony nie odezwać się, ale jak by mu powiedziała to i tak by to nic nie zmieniło. I wreszcie przypomniał jej się wiersz. Podleciała do biurka, złapała go i wybiegła z pokoju, a następnie z mieszkania. Chłopak szedł jeszcze chodnikiem,
\- Natsu!
Odkręcił się natychmiastowo. Podbiegła do niego i wręczyła mu złożony na trzy razy papier.
- Co to?
- Chcę byś to przeczytał, ale nie teraz-Uśmiechnęła się sztucznie.- A teraz idź i wracaj prędko.
- Nie mogę.
- Dlaczego?-spytała.
- Bo wiem, że mnie kochasz. Czytałem tamten wiersz!-powiedział- Przepraszam.
Nie zostawi jej, bo wie, że ją kocha. Szybko rzuciła się Natsu na szyję i pocałowała go. To było strasznie głupie, ale improwizowała...Kochała go.
- Kocham cie Natsu Dragneela, Doktorze miłości.
- Kocham cie Lucy Heartfilio, moja miłości.
- Będę przy tobie i będę się tobą opiekować-powiedziała- A teraz choć do domu Doktorze Miłości.
- Będę przy tobie i będę się tobą opiekować-powiedziała- A teraz choć do domu Doktorze Miłości.
Koniec
*****************************************************************
O to piosenka, która była wierszem Lucy. Link do przesłuchania jeśli ktoś chcę "
i rzecz jasna tłumaczenie tej piosenki na jeżyk polski:
Jakoś po angielsku lepiej grało mi do tego one shota :D
Podobało się ?
Wybacz Kailda, ale z tą opieką nad Natsu nie wyszło. Nie miałam na to kompletnie weny ;-;
Wybacz Kailda, ale z tą opieką nad Natsu nie wyszło. Nie miałam na to kompletnie weny ;-;
Wybaczcie, że długo nie pisałam, ale powróciłam. To jest prawie ta sama scenka :
Ktoś : I co umarłeś?!
Ja: Niestety tak...ale przeżyłem!
XDD
O błędy i różne poprawki proszę w komach :)
No, więc Livka z nowymi siłami, piszę dalej :3
Pozdrawiam kochani ^_^
Ojoj, słodkie. Natsu = Dr. Miłości. Nie no boskie, zaskoczyłaś mnie tym że Natsu tak szybko wyznał Lucy uczucia. Tak właśnie myślałam że czyrał ten list, a kiedy w końcu odpuściłam od siebie tę myśl to ty nagle mówisz że jednak to zrobił. Nie no naprawde zaskakujesz. A tak w ogóle. To uroczy i przecudownie uroczy oneshot.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ślę dużo wenki :*
P S pomysł na piosenke też dobry, szegulnie biorąc fakt skąd zaczerpnięta ^^
UsuńFajny oneshot! *_____________________*
OdpowiedzUsuńTo było takie... takie... PIĘKNEEEEEE.
OdpowiedzUsuń