"Nowa, sławna uczennica" - Zamówienie dla Nashi !
~*~
Dzień był dziś wyjątkowo upalny, zbliżał się koniec roku i uczniowie przestali przychodzić do szkoły na zajęcia, na których i tak ślęczą nad ławkami nic nie robiąc. Zamiast tego młodzież wychodziła w małych grupkach na lody, do kina, przespacerować się lub poszlajać po galeriach.
Więc dlaczego do cholery Natsu Dragneel jako jedyny siedział tutaj w tym momencie w szkole?!
Odpowiedź jest prosta, on również wagarował, ale nie raz czy dwa jak jego znajomi, on ostatnio nie chodził do szkoły miesiącami, więc nauczyciele zapowiedzieli, że jeśli nie zacznie przychodzić do szkoły i zaliczać zaległe sprawdziany to nie zda, a na dodatek wyrzucą go ze szkoły. Natsu przystał na te ofertę bo nie widziało mu się opuszczać tej budy. Znał tu wszystkich i wszyscy jego znali!
Tak więc zaliczał niemalże codziennie kolejne sprawdziany, aż w końcu jego średnia się uregulowała, lecz ten nadal musiał przychodzić.
Siedział na dachu szkoły pałaszując swoje bento, a tuż obok niego w kółku jeszcze siedzieli Gray, Gajeel, Sting i Rogue. Praktycznie każdy oprócz Rogue patrzył na niego morderczym wzrokiem.
- No i patrz, gdybyś wtedy nie wagarował, to teraz byśmy sobie wszyscy razem poszli! - Oburzał się Sting, a reszta mu przytakiwała, jedząc swoje śniadania.
- O co wam chodzi? - burknął w odpowiedzi chłopak. - Mogliście nie przychodzić, kazałem wam?
- Wypomnę ci jutro twoje słowa, gdy będziesz miał pretensję do NAS, że nie było nas w szkole i musiałeś to znosić sam! - warknął Gajeel, któremu również nie podobało się w ostatni miesiąc targanie do szkoły, bo jego przyjaciel załatwił sobie tak straszną karę.
- Ma dziś do nas dołączyć podobno jakaś nowa uczennica. - powiedział Gray dobitnie, zmieniając temat. Miał już dość tych ich kłótni, chociaż raz postanowił temu zapobiec.
- Jakaś ładna? - spytał Sting.
- A do tego chyba sławna, podobno jest wokalistką popowo-rockową.
- A jak się nazywa? - spytał Gajeel, choć jego wiedza i tak sięgała do tych najpopularniejszych oraz zespołów metalowych, więc zapewne mało prawdopodobnie by znał albo wschodzące gwiazdkę albo jakąś pomniejszą, która jeszcze nie zabłysnęła.
- Lucy, czy coś takiego. - Kiedy imię to padło, jedzenie, które w buzi miał Natsu niemal całe wylądowało na chłopakach, a winowajca sam zaczął się krztusić.
- Co ty odwalasz, parówo?! - krzyknął Gajeel, wycierając ze swojej skórzanej kurtki resztki kanapki, w jego ślady poszła reszta, bluzgając nie miłymi słowami na temat Natsu. - Naucz się trzymać żarcie w buzi, dziurawa brodo!
Lecz ten ignorował już całkowicie swoich przyjaciół, zatapiając się w myślach na temat Lucy. Miała niesamowity talent i pięła się po szczeblach kariery szybko i sprawnie, zabijając swoim urokiem i wdziękiem każdego na swojej drodze. Niemal od początku śledził jej karierę, nie wierząc, że w końcu po latach mogą się spotkać.
- Idę do kibla. - rzucił pierwsze, lepsze kłamstwo i wstał szybko, maszerując w stronę drzwi, prowadzących na dół. Zbiegając co dwa schodki w krótkim czasie dotarł na dół, postanowił pokierować się w stronę sekretariatu, tam zapewne musiała być, by dokończyć wszelkich formalności. Na pewno tak było, ponieważ wejście okupywała cała grupa uczniów, próbując przedrzeć się wzrokiem do pomieszczenia, w którym był jego cel. Nie mógł zrobić nic innego jak czekać, na to, aż Lucy wyjdzie i go rozpozna.
Czekał cierpliwie, a kiedy usłyszał dzikie okrzyki zgromadzonych wiedział, że zaraz stanie z nią twarzą w twarz. Wyobrażał sobie to spotkanie wiele razy, ale nigdy nie pomyślał, że naprawdę coś takiego może mu się przydarzyć. Szansa od losu, którą po prostu musiał wykorzystać, nie mógł pozwolić, by dziewczyna, którą kocha, przeszła mu przed nosem tak obojętnie.
Omal nie zabluźnił, gdy tak właśnie się stało, blondynka metr sześćdziesiąt minęła go, nie zwracając uwagi na innych, którzy również zdziwieni gapili się jak idzie w tylko znaną sobie stronę.
- Lucy! - krzyknął w porę, odwracając się i łapiąc za nadgarstek. Odwróciła się od niego i wreszcie miał okazję przyjrzeć jej się z bliska. Zmieniła się i to mocno, rysy dalej pozostały delikatne, jednak od czasów dzieciństwa nieco się zaostrzyły, mały nosek, duże brązowe oczy i lśniące włosy. Taką ją zapamiętał. Jak na chłopaka przystało nie mógł pominąć krągłego tyłka i piersi, które unosiły się równo z jej oddechami.
Patrzyła na niego długo i dogłębnie i nawet przez myśl mu przeszło, że nie robi tego, bo go sobie przypomina.
- Eeee... chcesz autograf? - palnęła w końcu, a Natsu poczuł, że zaczyna tonąć w odmęty ciemnej otchłani.
- N-nie pamiętasz mnie? - spytał nie tak głośno jak to miał w zwyczaju z kimś rozmawiać, czuł, że jego entuzjazm w jakiś sposób został przygaszony. Jej słowa sprawiły, że poczuł się źle i okropnie, bo on czekał. Naprawdę czekał, marząc, że takie spotkanie, kiedyś będzie miało miejsce i ona tak samo jak on będzie pamiętała po mimo upływu lat. Trzeba by być tak głupim i naiwnym jak on, by myśleć, że super gwiazda taka jak ona kiedykolwiek choćby na chwilę usiądzie i w zadumie wspomni sobie tego głośnego smarkacza z podwórka.
- Natsu! - warknęła, któraś z jego koleżanek, nie zwracając nawet na nią zbytniej uwagi. - Zachowuj się! Lucy u nas chcę cię poczuć jak w normalnej szkoły! - Po zadaniu ciosu w łeb już wiedział, że to na pewno Erza Scarlet, przewodnicząca szkoły i strasznie uciążliwa osoba. - Idź i lepiej poucz się na zajęcie. - Pod naporem spojrzenia swojej okropnie przerażającej przyjaciółki w końcu puścił rękę blondynki i nie zaszczycając nikogo spojrzeniem wsadził ręce w kieszenie i udał się na górę do swoich kolegów.
Nie spodziewał się, że to wszystko się tak potoczy. Niedługo cała szkoła będzie gadała, że jest nieszczęśliwie zakochany w super gwieździe. Lecz czy tak nie było? Nie. On był nieszczęśliwie zakochany w Lucy, a nie żadnej "super gwieździe". Nie potrafił zrozumieć dlaczego choćby nie spojrzała na niego i nie palnęła, czegoś w stylu "O! To ty byłeś tym dzieciakiem z sąsiedztwa!". Miałby jakiś punkt zaczepny, wiedziałby, że jednak w jakimś stopniu musiał coś dla niej znaczyć, że pamięta go jako sąsiada, mógłby wtedy dać radę rozwinąć z nią znajomość, lecz teraz nie ma szans. Musiałby zaczynać od podstaw, a jak miałby zaimponować sławnej piosenkarce? W tym momencie, w którym ona go nawet nie kojarzy nie chciał się za nić brać. Najlepiej w ogóle skoczyłby z mostu.
"O tak, Natsu! Najlepiej potnij się mydłem.", warknął do siebie w myślach, karcąc się, za wzmiankę o samobójstwie.
Już wiedział, że do końca dnia będzie miał parszywy humor, który oczywiście mógłby odmienić nagłe przebudzenie Lucy i zrozumienie kim jest Natsu, na co raczej nie mógł szybko liczyć. Musiałby z nią porozmawiać, ale kiedy? Skoro przy sekretariacie stał tłum ludzi, to co będzie później, jakieś dziewczyny się z nią zaprzyjaźnią i od tego momentu już w ogóle nie będą mogli pogadać! Przecież płeć piękna chodzi nawet razem do łazienki!
Znalazł się wkrótce na dachu, jednak niepotrzebnie tutaj wchodził, gdyż, kiedy tylko postawił na nim swój pierwszy krok zadzwonił dzwonek, jego przyjaciele zebrali się z miejsca i pomaszerowali na lekcję łącznie z nim i jego złym humorem, który popsuł się przez zbędny wysiłek jeszcze bardziej.
Oczywiście na tym nie skończył się pechowy dzień, okazało się, że jego idolko-ukochana jest w tej samej klasie, już wkrótce stanęła przed jego kolegami i koleżankami w całej okazałości, przedstawiając się skromnie i siadając chyba jak najdalej możliwe od niego. Dlaczego to koło niego nie ma wolnych miejsc? Niemal od razu ujrzał jak większość płci męskiej przygląda się popularnej i seksownej Lucy, jego Lucy. Nawet Laxus siedzący akurat za nią zaczął z nią cichą rozmowę, by nauczyciel nie usłyszał. Miał ochotę zabić wszystkich facetów i lesbijki (o ile jakieś są) z jego klasy.
Lekcja wlokła się w nieskończoność, cały czas wgapiał się w blondynkę, która czasem również odwrócił wzrok w jego stronę, wtedy cieszył się jak oszalały, choć w głębi zdawał sobie sprawę, że pewnie to dlatego, że uważa go za wariata.
Dzień mijał mu tak jakby jakaś siła wyższa ulokowała sobie go za cel, chcąc sprawdzać ile jest w stanie wytrzymać. Koledzy denerwowali go dalej, że przez niego tutaj siedzą, nauczyciele grozili nie zdaniem, pomimo tego, że zarówno on jak i oni doskonale wiedzieli, że tak na pewno się nie stanie, gdyż ma czystą kartę.
Dopiero po lekcjach postanowił sprawdzić telefon, zastanawiając się czy na weekend nie dostał jakichś propozycji na imprezę. Zazwyczaj ktoś z ich klasy zawsze informował o nadchodzących wydarzeniach, na które warto wyjść.
Zamiast zaproszenia, zobaczył wiadomość od nieznanego numeru, który napisał około parę minut po przerwie na lunch.
"Chcesz się spotkać i wyjaśnić parę spraw?
L."
Niemal po pierwszym słowie odkrył, że to musiała być Lucy! Ale jak dawno to pisała. Nie miał czasu na chwilę chwały i zaraz zabrał się na napisanie odpowiedzi. Oczywiście, że chciał i wybrał plac zabaw, na którym się bawili. Niemal natychmiast otrzymał odpowiedzi z pozytywną odpowiedzią i godziną spotkania.
W tym parszywym dniu przytrafiło mu się największe szczęście we wszechświecie. Nareszcie będzie mógł wyjaśnić jej wszystko i przypomnieć o sobie. Ona na pewno go pamięta, tylko jeszcze o tym nie wie!
Więc dlaczego do cholery Natsu Dragneel jako jedyny siedział tutaj w tym momencie w szkole?!
Odpowiedź jest prosta, on również wagarował, ale nie raz czy dwa jak jego znajomi, on ostatnio nie chodził do szkoły miesiącami, więc nauczyciele zapowiedzieli, że jeśli nie zacznie przychodzić do szkoły i zaliczać zaległe sprawdziany to nie zda, a na dodatek wyrzucą go ze szkoły. Natsu przystał na te ofertę bo nie widziało mu się opuszczać tej budy. Znał tu wszystkich i wszyscy jego znali!
Tak więc zaliczał niemalże codziennie kolejne sprawdziany, aż w końcu jego średnia się uregulowała, lecz ten nadal musiał przychodzić.
Siedział na dachu szkoły pałaszując swoje bento, a tuż obok niego w kółku jeszcze siedzieli Gray, Gajeel, Sting i Rogue. Praktycznie każdy oprócz Rogue patrzył na niego morderczym wzrokiem.
- No i patrz, gdybyś wtedy nie wagarował, to teraz byśmy sobie wszyscy razem poszli! - Oburzał się Sting, a reszta mu przytakiwała, jedząc swoje śniadania.
- O co wam chodzi? - burknął w odpowiedzi chłopak. - Mogliście nie przychodzić, kazałem wam?
- Wypomnę ci jutro twoje słowa, gdy będziesz miał pretensję do NAS, że nie było nas w szkole i musiałeś to znosić sam! - warknął Gajeel, któremu również nie podobało się w ostatni miesiąc targanie do szkoły, bo jego przyjaciel załatwił sobie tak straszną karę.
- Ma dziś do nas dołączyć podobno jakaś nowa uczennica. - powiedział Gray dobitnie, zmieniając temat. Miał już dość tych ich kłótni, chociaż raz postanowił temu zapobiec.
- Jakaś ładna? - spytał Sting.
- A do tego chyba sławna, podobno jest wokalistką popowo-rockową.
- A jak się nazywa? - spytał Gajeel, choć jego wiedza i tak sięgała do tych najpopularniejszych oraz zespołów metalowych, więc zapewne mało prawdopodobnie by znał albo wschodzące gwiazdkę albo jakąś pomniejszą, która jeszcze nie zabłysnęła.
- Lucy, czy coś takiego. - Kiedy imię to padło, jedzenie, które w buzi miał Natsu niemal całe wylądowało na chłopakach, a winowajca sam zaczął się krztusić.
- Co ty odwalasz, parówo?! - krzyknął Gajeel, wycierając ze swojej skórzanej kurtki resztki kanapki, w jego ślady poszła reszta, bluzgając nie miłymi słowami na temat Natsu. - Naucz się trzymać żarcie w buzi, dziurawa brodo!
Lecz ten ignorował już całkowicie swoich przyjaciół, zatapiając się w myślach na temat Lucy. Miała niesamowity talent i pięła się po szczeblach kariery szybko i sprawnie, zabijając swoim urokiem i wdziękiem każdego na swojej drodze. Niemal od początku śledził jej karierę, nie wierząc, że w końcu po latach mogą się spotkać.
- Idę do kibla. - rzucił pierwsze, lepsze kłamstwo i wstał szybko, maszerując w stronę drzwi, prowadzących na dół. Zbiegając co dwa schodki w krótkim czasie dotarł na dół, postanowił pokierować się w stronę sekretariatu, tam zapewne musiała być, by dokończyć wszelkich formalności. Na pewno tak było, ponieważ wejście okupywała cała grupa uczniów, próbując przedrzeć się wzrokiem do pomieszczenia, w którym był jego cel. Nie mógł zrobić nic innego jak czekać, na to, aż Lucy wyjdzie i go rozpozna.
Czekał cierpliwie, a kiedy usłyszał dzikie okrzyki zgromadzonych wiedział, że zaraz stanie z nią twarzą w twarz. Wyobrażał sobie to spotkanie wiele razy, ale nigdy nie pomyślał, że naprawdę coś takiego może mu się przydarzyć. Szansa od losu, którą po prostu musiał wykorzystać, nie mógł pozwolić, by dziewczyna, którą kocha, przeszła mu przed nosem tak obojętnie.
Omal nie zabluźnił, gdy tak właśnie się stało, blondynka metr sześćdziesiąt minęła go, nie zwracając uwagi na innych, którzy również zdziwieni gapili się jak idzie w tylko znaną sobie stronę.
- Lucy! - krzyknął w porę, odwracając się i łapiąc za nadgarstek. Odwróciła się od niego i wreszcie miał okazję przyjrzeć jej się z bliska. Zmieniła się i to mocno, rysy dalej pozostały delikatne, jednak od czasów dzieciństwa nieco się zaostrzyły, mały nosek, duże brązowe oczy i lśniące włosy. Taką ją zapamiętał. Jak na chłopaka przystało nie mógł pominąć krągłego tyłka i piersi, które unosiły się równo z jej oddechami.
Patrzyła na niego długo i dogłębnie i nawet przez myśl mu przeszło, że nie robi tego, bo go sobie przypomina.
- Eeee... chcesz autograf? - palnęła w końcu, a Natsu poczuł, że zaczyna tonąć w odmęty ciemnej otchłani.
- N-nie pamiętasz mnie? - spytał nie tak głośno jak to miał w zwyczaju z kimś rozmawiać, czuł, że jego entuzjazm w jakiś sposób został przygaszony. Jej słowa sprawiły, że poczuł się źle i okropnie, bo on czekał. Naprawdę czekał, marząc, że takie spotkanie, kiedyś będzie miało miejsce i ona tak samo jak on będzie pamiętała po mimo upływu lat. Trzeba by być tak głupim i naiwnym jak on, by myśleć, że super gwiazda taka jak ona kiedykolwiek choćby na chwilę usiądzie i w zadumie wspomni sobie tego głośnego smarkacza z podwórka.
- Natsu! - warknęła, któraś z jego koleżanek, nie zwracając nawet na nią zbytniej uwagi. - Zachowuj się! Lucy u nas chcę cię poczuć jak w normalnej szkoły! - Po zadaniu ciosu w łeb już wiedział, że to na pewno Erza Scarlet, przewodnicząca szkoły i strasznie uciążliwa osoba. - Idź i lepiej poucz się na zajęcie. - Pod naporem spojrzenia swojej okropnie przerażającej przyjaciółki w końcu puścił rękę blondynki i nie zaszczycając nikogo spojrzeniem wsadził ręce w kieszenie i udał się na górę do swoich kolegów.
Nie spodziewał się, że to wszystko się tak potoczy. Niedługo cała szkoła będzie gadała, że jest nieszczęśliwie zakochany w super gwieździe. Lecz czy tak nie było? Nie. On był nieszczęśliwie zakochany w Lucy, a nie żadnej "super gwieździe". Nie potrafił zrozumieć dlaczego choćby nie spojrzała na niego i nie palnęła, czegoś w stylu "O! To ty byłeś tym dzieciakiem z sąsiedztwa!". Miałby jakiś punkt zaczepny, wiedziałby, że jednak w jakimś stopniu musiał coś dla niej znaczyć, że pamięta go jako sąsiada, mógłby wtedy dać radę rozwinąć z nią znajomość, lecz teraz nie ma szans. Musiałby zaczynać od podstaw, a jak miałby zaimponować sławnej piosenkarce? W tym momencie, w którym ona go nawet nie kojarzy nie chciał się za nić brać. Najlepiej w ogóle skoczyłby z mostu.
"O tak, Natsu! Najlepiej potnij się mydłem.", warknął do siebie w myślach, karcąc się, za wzmiankę o samobójstwie.
Już wiedział, że do końca dnia będzie miał parszywy humor, który oczywiście mógłby odmienić nagłe przebudzenie Lucy i zrozumienie kim jest Natsu, na co raczej nie mógł szybko liczyć. Musiałby z nią porozmawiać, ale kiedy? Skoro przy sekretariacie stał tłum ludzi, to co będzie później, jakieś dziewczyny się z nią zaprzyjaźnią i od tego momentu już w ogóle nie będą mogli pogadać! Przecież płeć piękna chodzi nawet razem do łazienki!
Znalazł się wkrótce na dachu, jednak niepotrzebnie tutaj wchodził, gdyż, kiedy tylko postawił na nim swój pierwszy krok zadzwonił dzwonek, jego przyjaciele zebrali się z miejsca i pomaszerowali na lekcję łącznie z nim i jego złym humorem, który popsuł się przez zbędny wysiłek jeszcze bardziej.
Oczywiście na tym nie skończył się pechowy dzień, okazało się, że jego idolko-ukochana jest w tej samej klasie, już wkrótce stanęła przed jego kolegami i koleżankami w całej okazałości, przedstawiając się skromnie i siadając chyba jak najdalej możliwe od niego. Dlaczego to koło niego nie ma wolnych miejsc? Niemal od razu ujrzał jak większość płci męskiej przygląda się popularnej i seksownej Lucy, jego Lucy. Nawet Laxus siedzący akurat za nią zaczął z nią cichą rozmowę, by nauczyciel nie usłyszał. Miał ochotę zabić wszystkich facetów i lesbijki (o ile jakieś są) z jego klasy.
Lekcja wlokła się w nieskończoność, cały czas wgapiał się w blondynkę, która czasem również odwrócił wzrok w jego stronę, wtedy cieszył się jak oszalały, choć w głębi zdawał sobie sprawę, że pewnie to dlatego, że uważa go za wariata.
Dzień mijał mu tak jakby jakaś siła wyższa ulokowała sobie go za cel, chcąc sprawdzać ile jest w stanie wytrzymać. Koledzy denerwowali go dalej, że przez niego tutaj siedzą, nauczyciele grozili nie zdaniem, pomimo tego, że zarówno on jak i oni doskonale wiedzieli, że tak na pewno się nie stanie, gdyż ma czystą kartę.
Dopiero po lekcjach postanowił sprawdzić telefon, zastanawiając się czy na weekend nie dostał jakichś propozycji na imprezę. Zazwyczaj ktoś z ich klasy zawsze informował o nadchodzących wydarzeniach, na które warto wyjść.
Zamiast zaproszenia, zobaczył wiadomość od nieznanego numeru, który napisał około parę minut po przerwie na lunch.
"Chcesz się spotkać i wyjaśnić parę spraw?
L."
Niemal po pierwszym słowie odkrył, że to musiała być Lucy! Ale jak dawno to pisała. Nie miał czasu na chwilę chwały i zaraz zabrał się na napisanie odpowiedzi. Oczywiście, że chciał i wybrał plac zabaw, na którym się bawili. Niemal natychmiast otrzymał odpowiedzi z pozytywną odpowiedzią i godziną spotkania.
W tym parszywym dniu przytrafiło mu się największe szczęście we wszechświecie. Nareszcie będzie mógł wyjaśnić jej wszystko i przypomnieć o sobie. Ona na pewno go pamięta, tylko jeszcze o tym nie wie!
~*~
Na spotkanie szykował się półtorej godziny przed, chcąc wygląda doskonale, aczkolwiek, rzucając ostatnie spojrzenie nie czuł się wcale idealnie. Wyszedł z bloku, przechadzając się chodnikiem między szarymi budynkami. Drogę na plac zabaw wyryta była w jego pamięci już chyba na stałe. W pewnych momentach wiedział ile kroków do zakrętu lub co zaraz pojawi się na horyzoncie. W dzieciństwie tak często tu przychodził, a i później bo trudno mu było przyjąć stratę przyjaciółki. Lucy była dla niego niesamowicie ważną osobą, pomimo, że znali się tylko za czasów dzieciństwa, później nagła przeprowadzka szybko rozerwała ich znajomość. Dalej mógł ją tylko obserwować za szklanym ekranem, daleko od jej ciepła i miłych słów, którymi go raczyła, gdy się spotykali.
Wkrótce widział już ich stary plac zabaw. Farba niemal poschodziła z wszystkich atrakcji i pozostały tylko nieprzyjemne dla oka resztki, zardzewiała bujaczka skrzypiała pod wpływem jakiegokolwiek ruchu, a w tym wypadku była to Lucy, która nie zważała na jej lamenty i zahipnotyzowana, bujała odbijała się lekko nogami o ziemię.
Zauważyła chłopaka, dopiero, gdy ten wszedł na teren placu i podszedł nieco bliżej niej, usiadł na huśtawce obok i niewyraźnie się przywitał.
- Natsu, tak?
Kiwnął głową, nie wiedzieć czemu ale był taki napalony, gdy tu szedł, a teraz ona jakby go zgasiła. Nie potrafił ułożyć w głowie żadnych sensowych zdań, wydawały mu się teraz bez sensu, jakby miały wszystko zepsuć. Starał się delikatnie dobierać w głowie kolejne wytłumaczenie, które nie zniszczyłoby tej kruchej nici porozumienia jaka się między nimi nawiązała. W końcu Lucy powinna była go uznać za wariata, a dała mu drugą szansę na wyjaśnienie, ona chyba zawsze była wyrozumiała w stosunku nawet do nieznanych ludzi.
- Słyszałam, że nie jesteś typem, który ściemia, więc postanowiłam dać ci chwilę na wytłumaczenie, może jesteś moim fanem i cię nie poznaję, a może kiedyś się spotkaliśmy i powinnam cię znać.
- Powinnaś. - powtórzył i poczuł jak wszystkie kruche wyjaśnienia tłuką się w jego głowie, niczym szkło. Teraz nic nie miało znaczenia. Jego męska duma ucierpiała i chyba teraz już nie miało dla niego znaczenia co powie i jak bardzo narazi ich znajomość, a co równie ważne swój honor. Słowa po prostu płynęły z jego ust. - Kobieto! Czekałem na ciebie sześć lat, mając nadzieję, że kiedyś sobie o mnie przypomnisz i wrócisz! A ty się tak bezczelnie pojawiasz i mówisz "znamy się?"! SZEŚĆ LAT! Kurde, jestem psychiczny, wiesz? Jak można czekać na przyjaciółkę z dzieciństwa sześć lat! Pewnie bym czekał jeszcze dłużej, gdybyś się nie pojawiła!
Patrzyła na niego zdziwiona, nie mogąc uwierzyć w jego słowa, on naprawdę musiał ją znać, a co w tym wszystkim było najlepsze ona również zaczęła coś kojarzyć.
- Przyjaciółka z dzieciństwa? - szepnęła, bojąc się, że zaraz może znowu wybuchnąć.
On chyba jednak już miał dosyć tych wyznań, jedynie kiwnął głową i spuścił ją, opierając się łokciami o kolana i pochylając się delikatnie. Rozejrzała się po otoczeniu, zdając sobie sprawę, że plac zabaw jest znajomy, tak samo jak bloki naokoło nich. No tak! To tutaj mieszkała, a w tym miejscu przychodziła się bawić, zawsze obok niej był ten zabawny i kochany chłopczyk o różowych włosach, miał na imię...
- Natsu! - wykrzyknęła, a chłopak podniósł na nią zdziwiony wzrok. - Pamiętam! Jeju! To ty! A ty na mnie? Ojej, ja naprawdę, prze...
Nie zdążyła dokończyć, chłopak zrobił coś niespodziewanego, niemal cała zalała się soczystym rumieńcem, gdy jego wargi spoczęły na jej. Delikatnie je musnął, by zaraz się od niej odsunąć. Nie odepchnęła go, bo nie zamierzała. Wiedziała, że Natsu jest dobry i jej nie skrzywdzi oraz to, że należy dać mu szansę, chociaż to chyba on powinien dać ją jej. Jak mogła go nie skojarzyć? Choć teraz te przemyślenia zdawały się być niczym, gdy trzymali się za ręce na starym placu, w którym przesiadywali w dzieciństwie, przed tym jak ich brutalnie rozdzielono, byli sobie pisani od początku, choć ona nie zdawała sobie z początku z tego sprawy, ona była super gwiazdą, on jej fanem, ale oprócz tego byli przyjaciółmi i osobami, które darzą się pięknym uczuciem.
- Kocham cię. - mruknął cicho Natsu, jednak skrzyp zniekształcił jego słowa.
- Co? - spytała Lucy nie słysząc słów swojego przyjaciela.
- Później ci powiem. - I uśmiechnął się do niej wesoło, a ona odwzajemniła uśmiech.
~*~
Ojej, wreszcie i nareszcie!
One-shot na początku przysporzył mi sporo problemów, potem już leciało jak z płatka, jak to mówią, początki są trudne xD
Mam nadzieję, że opowiadanie zrównało choć w połowie twoim oczekiwaniom i nie jest tak złe, nie sprawdzam, od razu wstawiam, więc ewentualne błędy powtórzenia dopiero poprawiane będą pewnie jutro, wybaczcie, ale już nie chcę przedłużać xD
Pozdrawiam i co do reszty zamówień do nie martwcie się jeśli ich długo nie będzie, ja nie zapominam, tylko leń łapie, wena ucieka, a czas też mnie nie lubi :))
Do następnego ! ~ <3
Pierwsza *-*
OdpowiedzUsuń*_____________________________________*
UsuńTo było zajebiście perfekcyjne! Takie... zajebisteee! *_* Wspaniałe, idealne, piękne!!!
Reakcja Natsu bezcenna! Hahahha, i jeszcze ten jego wybuch! Muaahahaa! To było takie zarąbiste! CUDOWNE~!
No i jeszcze sprawa chłopaków. ;D Nawet Laxus gadał z blondyneczką, jest słodko! Cudneeeeeee ;*********
Pięknie to wyszło! Nic tylko chwalić! Podobało mi się bardzo! Zamawiałbym jeszcze, no ale coś kiedyś musi mieć swój limit, nie? ;-;
Pozdrawiam i życzę weny na więcej takich czadowych/genialnych oneshotów!
Ojeju, słodk. Naprawdę słodko, bardzo mi się podobało. Natsu zakochamy...hyhy^^. Naprawdę śliczny, romantyczny rozdział. Masz talent do pisania więc mam nadzieje że zaszczycisz nas kolejnymi tego typu opowiadaniami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ślę spoooro weeeeenkiiii :*
Czy da sie jakoś pobrać grafike waszej stronki chce je na tapete *.*
OdpowiedzUsuńPs. Epicki blog oby tak dalej
Bardzo fajny one-shot. Ciekawa koncepcja, Lucy jako gwiazda... Fajnie ω
OdpowiedzUsuń