Grimmjow: Nie podniecaj się tak...
Natuśka-chan: O Zamknij się~!
Grimmjow: Od razu mówię, że jak przeczytacie koniec, to padniecie przed komputerami... Ja, gdy to czytałem oczywiście spojrzałem się na nią krzywo, ale wy możecie mieć do nie pretensje, że tak zakończyła...
Natuśka-chan: Cicho nie spojleruj mi tu~! Ale ma rację, koniec może zaskoczyć ;]... I jest jeszcze jedna sprawa, jeśli ktoś w ogóle wchodzi na naszego bloga: Dodawajcie zamówienia T.T i komcie, bo normalnie czujemy, że nikt tego nie czyta! *Zanosi się płaczem*
Grimmjow: Dobra, dobra nie becz...
Natuśka-chan: A jednak twoje zimne serce ma uczucia~!
Grimmjow: Zamknij się *Spycha ją w mroczną otchłań* Mam cię dość! A więc, skoro ona zniknęła to ja was zapraszam na rozdział~!
****
Gildia była jak zawsze głośna. Wokół latały stoły i krzesła, a Lucy siedziała przy barze i
rozmawiała z Mirą. Co chwilę zerkała na latające meble, czy czasem żadne nie leci w jej stronę, ale głównie "leżała" na blacie, wyglądając jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Miruś~! Znów nie mam kasy na czynsz~! – narzekała.
- Dlaczego nie pójdziesz na misję? - spytała Mira, wycierając kufel.
- Bo nie ma nic dla mnie…
- Wiesz… - Mira odstawiła naczynie i zaczęła grzebać w szafeczce. – Mam tu pewne
zlecenie za sto tysięcy klejnotów.
Mirajne podała Lucy kartkę.
Blondynka uważnie przeczytała zlecenie i uśmiechnęła się szeroko.
- Dobrze! Dziękuje Miruś! – Lucy zerwała się z krzesła i już
była przy wyjściu, kiedy nagle się cofnęła. – Mira, przekażesz Natsu, że mamy
misję?
- Jak tylko się pojawi! – zapewniła.
- Arigato~! – Pomachała przyjaciółce i ruszyła do domu.
Pierwsze co zrobiła, to sprawdziła całe mieszkanie zaglądając w każde zakamarki, nawet te najdziwniejsze. Natsu
nie było, więc spokojnie wzięła kąpiel.
Woda odprężyła ją jak zawsze. Czuła, jak jej ciało rozpływa się z powodu wysokiej temperatury i zapachu olejku kokosowego.
Wyszła ubrana w pidżamę. Jak zawsze przed snem pracowała nad swoją powieścią i teraz również tak było. Usiadła razem z kubkiem herbaty, z którego ulatywała para i wzięła do ręki pióro, dopisując parę wersów.
Usłyszała zza otwartego okna jakiś dziecięcy głos, a kiedy się odwróciła ujrzała zdyszanego niebieskiego kota.
Woda odprężyła ją jak zawsze. Czuła, jak jej ciało rozpływa się z powodu wysokiej temperatury i zapachu olejku kokosowego.
Wyszła ubrana w pidżamę. Jak zawsze przed snem pracowała nad swoją powieścią i teraz również tak było. Usiadła razem z kubkiem herbaty, z którego ulatywała para i wzięła do ręki pióro, dopisując parę wersów.
Usłyszała zza otwartego okna jakiś dziecięcy głos, a kiedy się odwróciła ujrzała zdyszanego niebieskiego kota.
- Lucy! Jest kłopot! – zawołał zrozpaczony Happy.
- Co się stało? - zamaszyście wstała, co spowodowało upadek krzesła.
- Natsu się upił!
- Że co? Tylko o to ci chodziło?! Zmykaj kocie i mi nie
przeszkadzaj! – powiedziała zła, zabierając się za podniesienie krzesła.
- Ale w takim stanie nie może wrócić do domu!
- W takim razie go tam zanieś… - podniosła krzesło i potrzepała ubrania.
- Już próbowałem! To na nic! Proszę Lucy, pomóż!
- Już próbowałem! To na nic! Proszę Lucy, pomóż!
- Rany co ja z wami mam… - powiedziała zrezygnowana i ubrała
się.
Wyszła i biegiem skierowała się do gildii. Nie wiedziała czemu, ale coś było nie tak. Chyba to, że smoczy zabójca nigdy nie wykazywał specjalnego entuzjazmu do alkoholu i chyba nigdy nie widziała go pijanego. Mimo, że była dwudziesta druga, to jednak gildia nadal była hałaśliwa. Meble już nie latały, jednak nadal były małe bójki.
Wyszła i biegiem skierowała się do gildii. Nie wiedziała czemu, ale coś było nie tak. Chyba to, że smoczy zabójca nigdy nie wykazywał specjalnego entuzjazmu do alkoholu i chyba nigdy nie widziała go pijanego. Mimo, że była dwudziesta druga, to jednak gildia nadal była hałaśliwa. Meble już nie latały, jednak nadal były małe bójki.
Podeszła do Mirajne, która nadal stała za barem wesoło uśmiechając się do każdego.
- Gdzie Natsu? – spytała od razu.
- Tam – wskazała na stolik przy, którym on i Gray zawzięcie
popijali kieliszki sake – Urządzili konkurs, kto więcej wypije. - wytłumaczyła od razu
- Rany… - Lucy strzeliła sobie otwartą dłonią w czoło – Z nimi
same problemy…
Podeszła do ich stolika., jednak nie zwrócili na nią uwagi.
- Ej Nastu! – zawołała
- O! Lucy! - mruknął i nawet te dwa słowy sprawiły mu trudność.
- Idziemy do domu! – wrzasnęła zła.
- Ale czemu? – zapytał niewinnie
- Bo jesteś pijany!
- Pójdę - powiedział tajemniczo - Ale do twojego!
- Nie ma mowy!
- To nie idę.
Lucy jęknęła . Już wiedziała, że Natsu następnego dnia nie dożyję. Ona już tego dopilnuję.
- Niech ci będzie – poszła z nim i stabilizowała go, aby nie upadł. Co chwilę się przewracali. W końcu jakimś cudem dotarli do jej domu.
Lucy była cała brudna.
- Idę się wykąpać, a ty idź spać! – powiedziała i weszła do
łazienki. Po kąpieli wyszła odświeżona i
mniej zła. Była w samym ręczniku. Myślała (To nie myśl zbyt dużo... -_-), że Natsu już śpi, ale on siedział na
jej łóżku.
- Poczekaj tylko się ubiorę. – Powiedział i podeszła do
szafki. Wyjęła z niej ubrania. W tej chwili poczuła jak czyjeś ciało przylega
do niej. Zdziwiona odwróciła się w stronę Natsu.
Był bardzo blisko… Za blisko. Ta bliskość ją peszyła i nieco przerażała. Mimo to czuła podniecenie. W jej brzuchu odezwały się już dawno zapomniane motylki. Po jej nagim ciele przeszedł dreszcz. Zbliżył swoją twarz do niej i przylgnął swoim ciałem do jej. Nie miała jak się ruszyć, ale wrażenie w jakim teraz była jej w tym przeszkadzało.
- Lucy – wyszeptał i złożył na jej ustach pocałunek. Krótki, ale treściwy, oblizał jeszcze koniuszkiem języka jej wargi, po czym zszedł niżej całując jej szyję. Na tej części ciała stopniowo zaczęły się pojawiać czerwone, mokre ślady. Blondynka nie miała nic przeciwko. Podobało jej
się to. Drżała z podniecenia. Byli tylko oni. Sami. Ona naga. Oboje już podnieceni. Co mogą jeszcze zrobić tej nocy? Jej myśli zaczęły daleko wybiegać kończąc w końcu kilka lat później widząc efekt tej nocy w postaci małej dziewczynki. Zrobiła się czerwona jak burak i wpięła ręce w jego włosy. Chłopak całował coraz rzadziej, aż nagle poczuła, że całkowicie przestał. Zdziwiona spojrzała się na
niego. On smacznie spał oparty na jej nagich piersiach.
Wkurzona położyła go na kanapie, a sama wcisnęła się do łóżka. Zasnęła nadal zła na smoczego zabójcę…
Wkurzona położyła go na kanapie, a sama wcisnęła się do łóżka. Zasnęła nadal zła na smoczego zabójcę…
Świetny! Jak nikt nie czyta! Ją czytam! Życzę weny!
OdpowiedzUsuńNo ja też czytam! Fajny blog! :)
OdpowiedzUsuńJaja se robisz !
OdpowiedzUsuń;_;
Jak można było poprzestać tylko na tym !!!
Nie masz serca T.T
Ehhh....
Ale notka fajna :D
Buuu jak mogłaś ??(płacze) W takim momencie !!!
OdpowiedzUsuńEhhh.... czekam na następne notki !
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Klamiesz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To nie moglo sie tak skonczyc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń