W roku 3000 na ziemię przybył Król Ludwik IV wraz ze swoją kompanią. Pomijając iście polskie imię, pochodził on z kosmosu, a konkretniej z planety zwanej Kuropatwa, gdzie zwierzęta te można było spotkać masami. Król Ludwik IV nie napadł na świat ani nie podbił naszej planety. Upodobał sobie Japonię- kraj bogaty, kulturalny i, kiedy już nad nim zapanował, zmienił go nie do poznania.
Ożywił postacie animowane, ponieważ japońskie bajki bardzo polubił, i wprowadził je do naszego świata. W ten sposób ludzie obcowali ze swoimi ulubionymi bohaterami, których po bliższym poznaniu zaczynali mieć dość.
Aby wstrzymać rebelię i powstania narodowe, zatrudnił Dartha Vadera i jego armię, którzy przypominali trochę członków Klu Klux Klanu. W kraju zapanował ład i porządek. Darth Vader nie mógł się wyartykułować przy przemówieniach. Zawiedziony analfabetyzmem pracownika ( który nie był analfabetą, tylko po prostu nie mógł mówić ) zwolnił go, a jego armię wysłał do USA, żeby przeganiali stamtąd murzynów ( Król nienawidził czarnych i ciągle wydawało mu się, że armia Vadera była członkami Klu Klux Klanu ). Z tego można wywnioskować, że Ludwik IV był idiotą.
Król nienawidził słodyczy. Nikt nie wiedział dlaczego, zapewne była to jakaś jego trauma. Jak się później okazało, Ludwik obwiniał rzeczy słodkie o to, że jest gruby. Oczywiście jak każdy władca mógł wprowadzać reformy i prawa.
Jednym z zakazów było spożywanie, produkowanie bądź sprzedawanie słodyczy, szczególnie czekolady. Dzieci ubolewały, płakały, ale Ludwik tylko machnął ręką i wysłał je do Mordoru, ażeby Sauron się ucieszył. Rzeczywiście, Sauron był wniebowzięty i czym prędzej wrzucił dzieci do lawy, produkując dla narodu japońskiego ładne pierścienie. Ludwik początkowo nie chciał ich kupić ze względu na zawyżoną cenę, ale się przełamał, kiedy Sauron zrobił słodkie oczy... znaczy, oko.
A teraz troszkę o wyglądzie naszego władcy. Król był koloru czarnego, przez co wyglądał jak murzyn ( ale odrzucał od siebie tę myśl, zbyt bolesne ). Na czole miał trzy antenki. Ogólnie był gruby, miał małe nóżki i krótkie ręce, ale bardzo długie palce oraz dwa penisy. Jego członki czasem łączyły się ze sobą i przeobrażały w ogon, przez co Król stawał się brzydką, łysą syreną. Nie pytajcie, ja tylko opisuję.
Przenieśmy się jednak do jednego z japońskich miast, które leżało gdzieś pośrodku państwa ( jako, że Japonię tworzą wyspy, trudno było sobie to centrum wyobrazić ).
Znajdowała się tam szkoła - była wielka, nad wyraz szeroka i wysoka, posiadająca niemal milion sal ( niektóre nigdy nie zostały odnalezione ) i jeszcze więcej uczniów, których sypialnie położone były pod ziemią. Szkołę otaczały domy, a w sklepach ze słodyczami można było znaleźć tylko lukrecję i suche ciasto sprzed miesiąca, czasem trochę konopi i cukierków o smaku papieru. Wszyscy pulchni właściciele fabryk słodkości zostali wtrąceni do Azkabanu, ale mieli za dużo dobrych wspomnień i szczęścia, więc dementorzy rzucili robotę i udali się do Rosji, gotowi wykonać każdy rozkaz Władimira Putina.
Do szkoły uczęszczały postacie z anime każdego gatunku, toteż lolitki, czarodziejskie dziewczyny i postacie z Black Lagoon nie potrafiły się dogadać. Kira miał spięcia z Lelouchem, ale mimo wszystko dyrektor w postaci dumnego Lorda Voldemorta, nazywanego pieszczotliwie Voldkiem, dał sobie radę z bójkami i rebeliami, grożąc wszystkim Mrocznym Znakiem.
Ogólnie kobiety znienawidziły mężczyzn, stając się zagorzałymi feministkami oraz, w skrajnych przypadkach, lesbijkami. Chłopcy patrzyli na to wszystko z niedowierzaniem, ale podczas późniejszych marszów oraz dyskryminacji mężczyzn, zbuntowali się i od tamtej pory trwa między płciami wieczna walka o władzę.
Jednak każdy wie, że wśród całych tych bezsensownych wojen znajdzie się taka dwójka, która zakocha się w sobie bezgranicznie, niczym Romeo i Julia za czasów Ludwika Idioty.
Wieczorne natarcie kobiecych wojsk na miejsce, gdzie mężczyźni spali, przebiegło bez zarzutów. Wszystko świetnie wykonane i zorganizowane, bez żadnych wpadek czy przeszkód. Na początek płeć żeńska zatrudniła Frodo i jego pulchnego przyjaciela ( Salamana, jak go nazywały ), ażeby wkradli się do ich siedziby i podrzucili granat odłamkowy. Nie mieli z tym problemu ( nie takie rzeczy się za czasów LOTR robiło ). Wybuchła panika, mężczyźni uwolnili swoją tajną broń, emowatego Sasuke i nad wyraz szczęśliwego Naruto, którzy, tak naprawdę, nie wiadomo, co robić mieli, ale szef bandy uznał, że to dobre posunięcie. Tak czy inaczej, jedna z kobiecych postaci wpuściła do lokalu płci męskiej wybuchające ptaki ( Deidara zdradził mężczyzn, został potem porządnie... ekhem... ukarany ). Każdy walczył z każdym, różowy i niebieski, dwie armie, tak bardzo wrogo do siebie nastawione.
A jednak pomimo tego całego rabanu, dymu, wybuchów i popiołu, który uniemożliwiał dobrą widoczność, Juvia Loxer go dostrzegła. Ale nie ot tak, kiedy pojawił się przed jej oczami czy po prostu gdzieś mignął w tłumie, ach nie!
Kiedy biały ptak miał na nią spać i, prawdopodobnie, zabić, on ją złapał i z dziewczyną w ramionach rzucił się na bok. Przedmiot wybuchł, Juvia poczuła kilka gorących iskier na przedramieniu, ale praktycznie wszystko spadło na plecy chłopaka. Zacisnął zęby, nic więcej. Położył ją na ziemię najdelikatniej jak umiał, po czym odszedł szybkim krokiem. Pomyślała wtedy, że chyba się zakochała, chociaż nie widziała jego twarzy.
Kiedy bitwa się skończyła, a Voldzio zagonił uczniów do sypialni nakazując spokój i ciszę, w części kobiecej rozgorzała impreza. Dziewczyny piły na umór, bawiąc się i śmiejąc, żartując ze śmiesznych min mężczyzn oraz ich bezradności, kiedy dosłownie zdemolowały im wszystko.
- Hej, Juvia, co się stało? - spytała Lucy, siadając obok przyjaciółki. Loxer siedziała samotnie na kanapie i wpatrywała się pusto w podłogę, jakby czymś się bardzo martwiła.
- Nie powiesz nikomu?
- Nie powiem, obiecuję! A teraz mów, co cię trapi?
Juvia milczała dłuższą chwilę, wzięła głęboki wdech, zastanowiła się, czy w ogóle mądrze jest o tym wspominać.
- Chyba się zakochałam - wyszeptała cicho, a Lucy, żeby ją usłyszeć, musiała się pochylić. Heartfilia uśmiechnęła się uradowana, poklepała ją po plecach i zaczęła tłumaczyć, że to nie jest nic złego. - W chłopaku.
Na te słowa Lucy zamilkła, uśmiech znikł z jej twarzy, zbladła niemal natychmiast, aby po chwili rozejrzeć się i sprawdzić, czy nikt tego nie podsłuchiwał. Przez dłuższy czas siedziały w ciszy, Juvia przerażona reakcją przyjaciółki i Lucy, która nie wiedziała, co powinna powiedzieć. W końcu Hearfillia nalała sobie do szklanki whisky i wypiła jednym haustem. Spojrzała ze współczuciem na Juvię, która nie rozglądała się dookoła, tylko czekała na osąd lub ostre słowa.
- Wiesz, że nie możemy? - spytała po chwili ochrypłym głosem. Loxer westchnęła, ale kiwnęła głową. - Nie ochrzanię cię, bo miłości się nie wybiera, ale postaraj się o nim zapomnieć. I najważniejsze... - tutaj urwała, aby rozejrzeć się po raz drugi w poszukiwaniu potencjalnych szpiegów. - ... nikomu o tym nie wspominaj.
- Zniszczyły wszystko! - zawołał rozdrażniony Natsu, który próbował dokopać się do czegoś pośród gruzu. Odpowiedziało mu kilka okrzyków wściekłych mężczyzn, którzy za wszelką cenę próbowali uprzątnąć pokój. Poprosili dyrektora, aby im zreperował sypialnie, bo nie mają gdzie spać, ale ten stwierdził, że nie ma funduszy, chociaż większość pieniędzy przeznaczonych na szkołę wydawał na kupowanie gumowych kaczek.
Natsu usiadł na podłodze, zerwał jakąś rosnącą obok stokrotkę ( która nie wiadomo jak się tam znalazła ) i zaczął wyrywać płatki zastanawiając się, czy się wścieknie czy może się wścieknie.
- Nie jestem gejem - oświadczył nagle Gray, podchodząc do Dragneela. Natsu spojrzał na niego z dziwną miną w stylu " O czym ty, do cholery, mówisz? ".
- Eee... to świetnie, zapisz sobie w pamiętniku.
- Nie lubię facetów! - próbował uświadomić mu chłopak, mówiąc nieco głośniej.
- Rasista! - zawołał ktoś z mężczyzn, a chwilę potem ktoś inny zawołał " homofob ". Gray westchnął. Usiadł obok Natsu, obserwując jego zmagania z wyrywaniem płatków stokrotki.
- Skąd tu stokrotki? - spytał po chwili Gray, bo jego przyjaciel zrywał już którąś z kolei, a obok niego piętrzyła się mała kupka kwiatów.
- Jaki masz problem?! - warknął zdenerwowany Natsu. Przed nim znikąd wyrosło kilka róż, które Dragneel zrywał i znowu wyrywał im płatki. Gray już chciał spytać, skąd, u diabła, te róże się wzięły, ale się powstrzymał wiedząc, że i tak jego pytanie rozpłynie się w powietrzu i pozostanie bez odpowiedzi.
- Zakochałem się.
- No to świetnie. Och, ale jeśli to Mickey, nie uprawiaj z nim seksu. Ma AIDS - odparł obojętnie Natsu, dając znak, żeby nie pytać skąd to wie.
- Ale nie w chłopaku.
- Zoofilia to nie grzech - stwierdził beztrosko Dragneel, po czym dodał ciszej: - Przynajmniej tak mówią oskarżeni w sądzie.
- W dziewczynie, idioto.
- Co?! - krzyknął Natsu, wyrzucając różę. Spojrzał na swojego przyjaciela z powagą, dotknął jego czoła i zastanowił się przez chwilę. Po kilku sekundach jednak roześmiał się, klepiąc Graya po plecach. Był bardzo rozbawiony, jakby właśnie usłyszał świetny żart.
- Mówię serio.
- Taak, jaaaasne.
- Ma jasnoniebieskie włosy i podobnego koloru oczy...
- Zamknij się! - przerwał mu Natsu. Walnął go kubkiem w głowę i spojrzał na przyjaciela ze złością. Fullbuster złapał się za bolące miejsce, patrząc na Dragneela z nienawiścią. Zerknął na jego kubek i zrobił zdziwioną minę.
- Na cholerę ci kubek z Ghost Busters?
- Kupiłem go na Allegro po fantazyjnej cenie na takie właśnie okazje, a poza tym, to nie twoja sprawa! - odłożył naczynie na bok i westchnął. Zastanowił się chwilę, a potem znowu pomyślał. - Potrzebujesz terapii.
- Nie, wcale nie potrzebuję.
- Mickey jest normalniejszy!
- Przecież on ma AIDS, mieszka w kartonie po butach i ma własną kolekcję chusteczek, na dodatek żywi się zdjęciami sławnych artystów!
- No właśnie! Sto razy normalniejszy od ciebie! No i nie wiadomo skąd ma te AIDS - dodał ciszej Natsu, spoglądając podejrzliwie na kręcącego się w pobliżu Mickeya. Po chwili jednak zreflektował się, wytłumaczył Grayowi, że to źle i że tak być nie może, że musi się ogarnąć i przestać.
Kilka tygodni później Juvia i Gray spotkali się przypadkowo, dziewczyna początkowo nie chciała rozmawiać, ale Fullbuster poprosił ją o dosłownie kilka minut. Od tamtego czasu nasi bohaterowie umawiali się w różnych miejscach oddalonych od szkoły, zajadając się zakazanymi czekoladowymi lodami, które Gray zdobył na czarnym rynku. I właśnie wtedy, podczas jednego z takich wypadów zdarzyło się coś, co przekreśliło ich szansę na utrzymywanie pięknego, ale jakże niebezpiecznego związku.
- Dwadzieścia gram czekolady i ani grama więcej! - syknął Gimli, wyciągając spod płaszcza mały woreczek. Gray spojrzał na niego z niedowierzaniem i złością.
- Tylko tyle?
- Słuchaj, ty wyrośnięta chińska bajko! Przy granicach roi się od orków, a najgorsze jest to, że Saruman ostatnio wprowadził kilka surowszych zasad! To nie takie proste. Gandalf próbował zorganizować ruch oporu, ale wszyscy obrazili się na niego za expa, którego dostał za pokonanie Balroga. Obiecał, że coś im da, ale kiedy poszedł na siku, zniknął bez śladu. Nasi ludzie wciąż szukają go w kanałach ściekowych i tak dalej.
Gray przewrócił oczami, wziął od krasnoluda torebeczkę i wcisnął mu do ręki kilka banknotów i gumową kaczkę. Widząc jego zdziwione spojrzenie odrzekł, że to bonus. Gimli odszedł zadowolony, a Gray udał się na umówione miejsce spotkania z Juvią.
Dziewczyna już tam czekała, paląc mrowiska. Nienawidziła mrówek. Słyszała ich kroki w swoich snach, widziała je. Przez nie miała nerwicę i wylądowała w Szpitalu Dla Konników na Hawajach. Nigdy więcej, tak sobie powtarzała.
Widząc zbliżającego się Graya, wyrzuciła lusterko, z którego pomocą znęcała się nad mrówkami i uśmiechnęła się słodko. Fullbuster nie zdążył nawet do niej podejść, gdy zza krzaków wyskoczyły Patrole Specjalne Oddziału Sarumana Białego Numer Rejestracyjny KKK35.
I właśnie wtedy ich aresztowano. Na rozprawie sądowej uznano, że najlepiej oddać ich pod opiekę szkoły, do której uczęszczają. Na samą myśl o reakcji swoich kolegów zbledli, przygotowując się na najgorsze.
Kilka dni potem odbyła się rozprawa sądowa, której przewodniczył Lord Tom Riddle Marek Wacław Stefański Voldemort, twierdząc, że chyba sobie z niego robią żarty. Zamiast sali sądowej cała rozprawa odbyła się w stodole, uczniowie szkoły siedzieli na sianie, a ława przysięgłych zajęła dumne miejsce na świniach. Jedynie Voldemort miał normalne biurko i krzesło, oskarżeni oraz ich obrońcy zajęli miejsce na ziemi.
- Cisza, cisza, na smoki Hogwartu! - krzyknął dyrektor szkoły, waląc młotkiem w biurko. Mebel rozpadł się po kilku uderzeniach. Voldemort zacisnął usta w wąską linię, patrząc ze złością na deski i gwoździe. Wyrzucił młotek i zrobił kilka głębokich wdechów.
Nie wytrzymał jednak, kiedy ktoś z tłumu zaczął chwalić Harry'ego Pottera, więc rzucił na oślep Avadą Kedavrą w formie sześcianu, który otworzył się nagle jak Puszka Pandory i trafił w Kiliego, który natychmiast umarł. Wszyscy na sali zrobili przeraźliwe " OCH " i zapadła cisza, bo osobowości spojrzały z wyrzutem na sędziego.
- I tak by umarł, do cholery jasnej! A teraz zamknąć się i słuchać, bo... bo... Masz jakąś stosowną groźbę? - spytał swojego przydupasa w postaci Jigsawa z " Piły ", który właśnie zakładał swoją charakterystyczną maskę.
- Bo was zamknę w pokoju bez okien i będę was zmuszał do odcinania sobie kończyn, żeby przeżyć? - zaproponował beztrosko. Voldemort zamilkł. Już otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale tego nie zrobił. Uniósł znacząco brwi, czekając na dalsze propozycje. - Zakażę wam uśmiercana Simów na różne sposoby?
- I za to ci płacę. Słyszeliście, co z wami zrobię, więc zamknąć jadaczki! - zwrócił się do uczniów, którzy umilkli, chowając za plecami pistolety. - Kto spisuje protokół?
Jigsaw wskazał na Grubego Jegomościa W Czerwonej Czapeczce i w samych majtkach. Jegomość pomachał nieśmiało, pokazując pergamin i pióro.
- Czemu siedzi tu Święty Mikołaj? I to na rozprawie z wyniku pobudek feministek i ciot?
- Miał tam siedzieć Śmierć, ale powiedział, że ma randkę i nie będzie się dla nas uśmiercał.
- A nie aby '' poświęcał "?
- Nie, powiedział '' uśmiercać ".
- Wszystko jedno. To i tak nie ma sensu. Przepraszam panie... - zwrócił się do Świętego Mikołaja, czekając na słowo, którym ma się do niego zwracać.
- Rambo.
- Rambo? - powtórzył Voldemort czując, że nagle ulatuje z niego całe życie pomijając fakt, że już nie żył. Jegomość kiwnął głową i wytłumaczył, że bardzo lubi ten film. Sędzia uśmiechnął się nieprzytomnie prosząc, aby Rambo zapisywał wszystko, co usłyszy na rozprawie.
- Zebraliśmy się tutaj wszyscy aby uczcić związek... A, zaraz, to nie tak kartka - mruknął Voldemort, przełożył papiery, po czym odchrząknął i mruknął: - Nawet nie wiecie na ilu dragach teraz jestem.
- Panie szanowny... - mruknął Jigsaw, trącając swojego pracodawcę łokciem.
- Oskarżeni: Juvia Loxer oraz Gray Fullbuster za nielegalne spożywanie czekolady, co oczywiście robią wszyscy zdrowo myślący, oraz za nieprzestrzeganie prawa " Zero seksu z płcią przeciwną i innych rzeczy tym podobnych ". Czy oskarżeni chcą coś dodać, zaprzeczyć, nie zgodzić się, zamówić pizzę? - spytał zrezygnowanym tonem, opadając na oparcie krzesła.
- A czy będzie z pepperoni? - spytał Mickey podnosząc się.
- Zamknij się, Mickey, nikt cię nie pytał! - warknął dyrektor, na co naburmuszony Mickey wyszedł ze stodoły ku zdziwieniu wszystkich, bo za nim podążyła grupka szczurów. - Wiem, gdzie mieszkasz, gnoju! Nawet jak zmienisz karton to i tak cię znajdę! Sprzątaj po sobie, do cholery, to przez ciebie sobie nos odciąłem! - zawołał za nim Voldemort. Po chwili jednak się uspokoił, wziął kilka głębokich wdechów i odchrząknął. - Świetnie, jak nikt nic nie chce dodać, to zamykam rozprawę! - oznajmił i już chciał walnąć młotkiem w stół, gdy uświadomił sobie, że przecież jego biurko się rozwaliło. Wstał, przeklinając pod nosem i mruknął do Jigsawa: - Noż kurwa mać, nigdy więcej rzeczy z Ikei, jak Boga kocham!
- Zgłaszam sprzeciw!- krzyknął ktoś z tłumu. Voldemort zatrzymał się, cicho załkał nad swoim losem, doprowadził się do porządku i wrócił na miejsce sędziego. Spojrzał na blondynkę, która stała z założonymi rękami. - Najpierw musimy ustalić, kto jest winny i jak zostanie ukarany!
Kilka osób wyraziło swoją aprobatę, kiwając głowami i wykrzykując słowo " homofob ", które nijak miało się do tematu rozprawy.
- Dobra, niech wam będzie! Pani Loxer, proszę coś powiedzieć.
- Ale co? - spytała pogubiona Juvia, patrząc dziwnym wzrokiem na Voldemorta.
- Japierdolekurwamać - mruknął pod nosem. - Nie wiem, pani jest oskarżona, to chyba się bronić trzeba, prawda? Skąd mam wiedzieć, jestem tylko wytworem wyobraźni jakiejś Rowling z fetyszem braku nosa!
- No więc... spotykaliśmy się kilka razy, owszem, ale po koleżeńsku! I nie uprawialiśmy seksu!
- Pan Fullbuster - wskazał znudzony na Graya, który powiedział dokładnie te same słowa. - Świetnie! Sprawa zakończona, uniewinnieni!
- Sprzeciw! - zawołał Natsu, wstając. Voldemort wywrócił oczami modląc się o cierpliwość i nowe odcinki Plotkary. - Ktoś musi być winny!
- Dobra! To może żeby uniknąć tych wszystkich pozbawionych sensu sprzeciwów, głos oddamy obrońcom oskarżonych?
Kilka osób pokiwało głowami i znowu wyraziło swoją aprobatę. Voldemort załamał ręce, westchnął, opadł na oparcie krzesła i wskazał na Lucy, która wpatrywała się z wściekłością w Natsu, bo miał różowe włosy, a ona uważała, że różowy to kolor dziewczyn.
- Moja klientka nie chciała zadawać się z tym bucem, ale on ją zmusił, zagroził, że zabije jej psa!
- Sprzeciw! Mój klient nigdy by czegoś takiego nie zrobił. To prędzej ta jędza zachęcałaby go swoimi częściami ciała!
- Sprzeciw! Moja klientka nie jest szmatą!
- Sprzeciw! Och, chyba jest!
- Sprzeciw! Zamknij się, ty gejowski śmieciu!
- Sprzeciw! Mamy rasistę!
- Sprzeciw! Zamknij się w końcu i idź pieprzyć kolegów!
- Sprzeciw! Ona kradła Snickersy z kuchni!
- Sprze... To w kuchni mieliśmy snickersy?
- Nie wiem.
- Aha! On fałszywie zeznaje!
- Sprzeciw!
- Sprzeciwiam się twojemu sprzeciwowi!
- Zgłaszam sprzeciw dla twojego sprzeciwu dotyczącego mojego sprzeciwu!
- Sprzeciw!
- Sprzeciw! Czemu ty się niby sprzeciwiasz?
- Sprzeciw, nienawidzę was, kontynuujcie - powiedział Voldemort, biorąc do ręki paczkę Laysów. Kłótnia obrońców trwała, a osoby słuchające na każdy sprzeciw reagowali nerwicą bądź uderzeniem głową w ścianę. Wkrótce na świat wyszły brudne sekrety Natsu i Lucy, a uczniowie odłożyli gdzieś na bok nerwicę i komórki. Ktoś zaczął chodzić wśród publiczności z orzeszkami i głośno wołał " Orzeszki! Sprzedaję orzeszki! ".
- Zawsze cię kochałam, ale ty nigdy nie zwracałeś na mnie uwagi, więc wymyśliłam te bzdury o feministkach! - wyrwało się Lucy. Natsu zamilkł, uczniowie także, brzęcząca mucha usiadła na oknie i zaprosiła koleżanki.
- Matko Boska - powiedział Voldemort, odkładając na bok czasopismo " Bravo ", gdzie Harry Styles zmienił fryzurę, a Miley Cyrus ożeniła się z polizanym wcześniej młotkiem. - To naprawdę niespodziewane.
Nagle drzwi do stodoły otworzyły się z hukiem, a do środka wtarło kilku mężczyzn w czerwonych wdziankach. Stanęli dumnie na środku przejścia.
- Nikt nie spodziewał się Hiszpańskiej Inkwizycji! - zakrzyknął jeden z dumnie uniesioną piersią. Dowódca spojrzał na żeńską część, uśmiechnął się i skłonił, po czym oznajmił: - Ta tutaj cierpiała przez tego różowego jak-mu-tam było, dlatego walczcie dla niej, walczcie! Z pomocą przyjdzie wam Thorin Dębowa Tarcza! - zza dowódcy wychylił się nachmurzony krasnolud, mamrocząc coś pod nosem.
Nagle rozległ się strzał, Thorin padł na ziemię. Wszyscy obejrzeli się na Voldemorta, który tylko uniósł ręce w obronnym geście. Za nim stał Indiana Jones, sędzia spojrzał na niego, wygonił go zza swojego krzesła, dotknął dłonią czoła sprawdzając, czy aby nie ma gorączki.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał ktoś.
Indiana Jones uniósł w górę kawałek papieru. Wszyscy spojrzeli na dokument jak na Boga, jakby były tam zawarte wszystkie odpowiedzi.
- Tak miałem w scenariuszu! - odparł, po czym wyszedł przez okno. Voldemort zaczął się zastanawiać, czy nie przedawkował aby narkotyków dziś rano, ale doszedł do wniosku, że może po prostu to wszystko dzieje się w Rosji.
Nagle, ni z tego ani owego tym bardziej, kobiety rzuciły się na mężczyzn, mężczyźni na kobiety i zaczęli walczyć, a Hiszpańska Inkwizycja siedziała na leżakach i oglądała jakiś durny serial amerykański.
Chwilę potem do stodoły wpadł Gandalf Ze Ścieków Wydobyty. Nikt go nie zauważył oprócz Juvii i Graya, którzy opuścili swoje miejsca i rzucili się ku niemu w oczekiwaniu o pomoc. Voldemort zapłakał nad swoim losem, wstał, otrzepał szatę i rzekł do swojego przydupasa " Ja to pierdolę ", po czym wyszedł.
- Gandalfie, czy nam pomożesz?
- Sprowadziłem dumnego Dartha Vadera i jego oddział do likwidacji czarnych. A teraz musimy... - ale nie zdążył dokończyć, bo padł nagle na ziemię. Nieruchomy, po prostu martwy. Spojrzeli na Hiszpańską Inkwizycję. Ich dowódca uśmiechał się mrocznie.
- O mój boże, zabili Gandalfa!* - zawołał Gray.
- Wy dranie!* - dodała Juvia.
Wyszli ze stodoły, nikt ich nie zauważył. Z daleka widzieli olbrzymi statek Dartha Vadera, więc jak najszybciej się tam udali. Mroczny Facet powitał ich z radością i zaprosił na pokład.
Odlecieli w kierunku zachodzące słońca.
Ich następną misją było Uratowanie Polskiego Internetu!
***
Nie wiem ile brałam kiedy to pisałam, ale chyba trochę za dużo ._.
Mam nadzieję, że się podobało, mi tak średnio, chociaż uwielbiam sam początek.
* Jest to tekst Stana i Kyle'a z South Parku, kiedy umierał Kenny w niemal każdym odcinku.
Ang: " Oh my god, they kill Kenny!
You bastards! "
To takie piękne xDDD Śmiałam sie cały czas jak czytałam :D
OdpowiedzUsuńJa tak samo. ;D
OdpowiedzUsuńMistrzostwo...
Daj mi namiary do swojego dilera! xD ~Lax-anonim
OdpowiedzUsuńEee.... Gdzie namiary do dilera?
OdpowiedzUsuńCóż, nie czytałam wszystkiego, ale śmiałam się jak debilka. Już samo zdjęcie w zakładce sprawiło, że 10 min turlałam się po ziemi.
Popłakałam się.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ze śmiechu! Brzuch mnie boli ze śmiechu! Jeśli masz zamiar napisać kiedyć coś podobnego pod wpływem lub nie to błagam napisz. To jest genialne