-->

poniedziałek, 9 lutego 2015

Mirajane x Erza cz.3

Lyon opuścił budynek szpitala i wyciągnął komórkę. Było zbyt późno, aby teraz do niej dzwonić. Westchnął, po czym schował urządzenie do kieszeni. Chciał, aby Chelia wciąż go kochała ale było to mało prawdopodobne. Już raz ją odrzucił.
Zdziwił się, kiedy zauważył Chelię, która samotnie siedziała na ławce przed szpitalem. W ręce trzymała zapakowanego rogalika i cała trzęsła się z zimna. Lyon podszedł do niej i uśmiechnął się pod nosem.
- Co tu robisz? - spytał rozbawiony. Chelia poderwała się z miejsca i spojrzała na Lyona z wyczekiwaniem.
- Udało ci się? - spytała zaciekawiona. Vasta uśmiechnął się, kręcąc głową z politowaniem. Ona naprawdę była niesamowita. Czekała tu na mrozie tylko po to, aby się tego dowiedzieć? Idiotyczne, choć imponujące.
- Nie. Uznałem, że odstąpię ją Grayowi - odpowiedział Lyon, ruszając się z miejsca. Chelia stanęła zaskoczona, ale po chwili dogoniła chłopaka i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Co?! Zwariowałeś?! Przecież ją kochasz! - powiedziała oburzona, wymachując rękami. Krzyczała na niego i ganiła jego głupotę. W końcu Lyon zatrzymał się i spojrzał na nią z powagą.
- Czy ty mnie ciągle kochasz? - spytał cicho. Chelia wybuchnęła śmiechem i poklepała Vastę po plecach. Kiedy jednak spojrzała w jego oczy przekonała się, że nie żartował. Uśmiech zniknął z jej twarzy. Dziewczyna spuściła wzrok i zamilkła. - Chelia?
- Czy to ważne? - odezwała się po chwili milczenia. Westchnęła, jakby rozważając różne opcje. Nie spojrzała na Lyona, nie potrafiła. Chciała od razu zaprzeczyć, ale tego nie zrobiła. Może wciąż miała nadzieję na jakiś cud. Oparła się o mur i złapała się za głowę. Czuła, jak jej serce szybciej bije. Nic mu nie mów, powtarzała sobie.
Była tak zajęta wpatrywaniem się w ziemię, że nie zauważyła, gdy Lyon przygwoździł ją do ściany.
- Odpowiedz - zażądał. Chelia uniosła głowę z zamiarem wytłumaczenia mu wszystkiego, ale zamilkła, gdy ich oczy się spotkały. Lyon przybliżył swoją twarz do jej twarzy. Chelia próbowała uciec wzrokiem, ale na próżno. Zbyt długo marzyła o takiej chwili. Była jednak zbyt zestresowana, żeby pozwolić na taki rozwój wydarzeń. Uniosła rękę z rogalikiem, który znalazła się pomiędzy ich twarzami.
- Chcesz trochę? - spytała drżącym głosem. Lyon uśmiechnął się rozbawiony. Oddalił się od Chelii i wziął oferowane jedzenie. Ułamał połowę, po czym oddał dziewczynie resztę. Odwrócił się do niej plecami.
- Kocham cię, Chelia - powiedział tak nagle, że dziewczyna wypuściła jedzenie z rąk. Spojrzała zaskoczona na Lyona, który zaczął powoli się od niej oddalać. Podbiegła do niego i chwyciła go za rękę.
- Idiota - powiedziała, uśmiechając się pod nosem. Resztę drogi przebyli w milczeniu.
***
- Czemu zerwałeś z Lisanną? - spytała Lucy, popijając kawę w sklepie całodobowym. Natsu spojrzał na nią z żalem, po czym spuścił wzrok. Westchnął, zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią. - Znudziła ci się? -podsunęła ostro Lucy.
- To nie do końca tak - odpowiedział Natsu po chwili milczenia. Heartfilia uśmiechnęła się pod nosem z niedowierzaniem, po czym wzięła łyk kawy. - Chcę być z tobą szczery. Mógłbym powiedzieć, że po prostu moje serce się zmieniło albo coś jeszcze bardziej wyszukanego. Ale tego nie zrobię. Chcę, żebyś coś zrozumiała. Chcę coś wytłumaczyć - Natsu spojrzał na Lucy z wyczekiwaniem, ale ta była zbyt zajęta obserwowaniem swoich dłoni. Dragneel westchnął i rozmasował skronie. Wiedział, że to nie będzie proste, ale z każdym słowem coraz bardziej się peszył i stresował.
- Mów. I tak nie mam innego wyjścia - odezwała się Lucy, kiedy Natsu nic nie mówił. Dragneel wziął głęboki wdech.
- Kiedy wyznałaś mi miłość, byłem zaskoczony. Tak bardzo w szoku, że natychmiast cię odrzuciłem. To nie to, że mi się nie podobałaś. Byłaś świetną dziewczyną... Cóż, ciągle jesteś. Znam cię od dziecka i od zawsze uważałem, że jesteś bardzo wartościowa i inna. Dlatego się z tobą przyjaźniłem. Zrozum moje zaskoczenie, kiedy powiedziałaś mi o swoich uczuciach. Musiałem dorosnąć, aby to zrozumieć.
- A co z Lisanną?
- Zaakceptowałem jej miłość, bo uznałem, że nie mogę znowu się wygłupić. Ale jak sama widzisz, miłość to to nie była. Ona po prostu czuła się samotna i niechciana. Potrzebowała kogoś, kto ją wesprze. No i upatrzyła sobie mnie. Nasz związek nigdy nie polegał na miłości, jak teraz tak na to patrzę. To była przyjaźń. Ona wiedziała, ja wiedziałem. Ale to byłoby głupie. Zerwać po tygodniu? Nie, jej koleżanki naskoczyłyby na nią, więc postanowiliśmy z tym poczekać. Ona mnie namawiała na wytłumaczenie ci całej sytuacji, ale ja się bałem spojrzeć ci w oczy. Nie po tym, co zrobiłem. To był błąd. Gdybym ci powiedział wcześniej, może przestałabyś mnie nienawidzić - Natsu zamilkł i wbił wzrok w podłogę. Czuł się lepiej po tym, co powiedział, ale wciąż się bał. Długo czekał na możliwość rozwiązania tej całej sprawy.
Lucy spojrzała na niego łagodniejszym wzrokiem i westchnęła. Biła się z myślami. Przecież nie mogła tak po prostu o wszystkim zapomnieć i rzucić mu się do stóp.
- Czego ode mnie oczekujesz? - spytała po dłuższym milczeniu.
- Szansy - odpowiedział natychmiast, podnosząc wzrok na Lucy. Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Był bardzo zdeterminowany. Westchnęła już po raz kolejny, kręcąc głową z powątpiewaniem. Wzięła łyk kawy i ponownie spojrzała na Natsu.
- Nie zawiedź mnie - odezwała się po kilku sekundach ciszy. Dragneel spojrzał na nią zaskoczony, a Lucy tylko uśmiechnęła się lekko. - Gdybyś mnie kiedykolwiek spytał o pójście na randkę, zgodziłabym się. Jesteś takim tchórzem - stwierdziła. Natsu uśmiechnął się smutno i kiwnął głową.
- Jestem. Co poradzisz? Takiego mnie kochasz - dodał ze złośliwym uśmiechem. Lucy spojrzała na niego oburzona. Natsu stracił dobry humor. Natychmiast odchrząknął. - Przepraszam, nie to miałem na myśli - dodał poważniejszym tonem. Skarcił siebie w myślach za tak bezmyślne posunięcie.
- Jesteś idiotą - powiedziała zniesmaczona Heartfilia. Natsu westchnął i kiwnął głową. Nie mógł się z tym spierać. - I za to cię kocham - dodała Lucy z szerokim uśmiechem. Dragneel pokręcił z politowaniem głową. Naprawdę miała okropny gust do facetów.
***
Ech, tak, to ta ostatnia część tego na święta. Nie wiem, kiedy napiszę resztę shotów, ale jak już to zrobię, to odchodzę. Nie lubię Fairy Tail, poza tym, nie oglądałam tego już chyba z ponad rok i nie mam weny na takie rzeczy.

2 komentarze:

  1. Szkoda że odchodzisz, ale rozumiem cię. Sam nie oglądam ft jakieś pół roku. Znudziło mnie, cały czas ten sam schemat. Swoją drogą świetny shot :) Zaczniesz może jakiegoś innego bloga? Z chęcia będę czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogów nie mam, ale mam milion archiwalnych opowiadań. Trochę z Naruto, trochę z Samurai Champloo, mam też coś z mafią. Zależy, co chcesz.

      Usuń