"Cholera, dlaczego to tak trudno powiedzieć?!"
- Mogę odprowadzić cię do domu? -
zapytał jak co dzień.
- Tak. - odpowiedział.
- Po czym można poznać, że to naprawdę miłość? A nie tylko zauroczenie?
- Jeśli myślisz o tym kimś nieustanie. Kiedy marzysz o wzięciu go w ramiona. Gdy w bezsenną noc pragniesz by był przy tobie. Kiedy na każdym kroku rozmyślasz o tym kimś. Kiedy widzisz jego nie tylko zalety, ale i wady, a tobie to nie przeszkadza, że mimo wszystko wiesz, że możesz z nim być. Kiedy jesteś w stanie poświęcić siebie, aby ją uszczęśliwić. To właśnie miłość.
- Tego co zawsze. Znaj swoje miejsce. Co to miało być na przerwie? Poprawiać mnie? Mnie? Jeszcze cię nie nauczyłam, że ze mną się nie zadziera, Scarlet? - Była gotowa bić się z Erzą, o byle głupotę. Widział to w jej oczach. Stanął między nimi. Białowłosa spojrzała na niego, jakby dotychczas nie świadoma jego obecności.
- Jeśli pozwolisz pójdziemy już i zapomnimy o wszystkim.
- Scarlet, posyłasz na mnie swojego pieska? Zjeżdżaj z drogi, Fernandes. - odepchnęła chłopaka - Gdzie ona jest?
- Przestań! Co ty wyprawiasz? - Białowłosa stała lekko skonfundowana.
- Scarlet, to ty zjawiasz się nie wiadomo skąd, tylko po to żeby wystraszyć mojego chłopaka. I śmiesz zwalać na mnie?! Co ty ćpałaś, kobieto!?
- Lucy, to też moja znajoma. Nie masz do niej wyłączności. - odparła Mira.
- Jakoś wcześniej cię tutaj nie widziałam. Nagle ci na niej zależy? - zatrzymała się przed białowłosą i wyzywająco spojrzała w jej oczy. Mimo iż w środku cała się trzęsła, nie da tej satysfakcji, że dziewczyna coś dla niej nadal znaczy.
- Słuchaj, możemy się kłócić. Odpowiada mi to. Ale nie sądzisz, że to teraz niestosowne? Lucy potrzebuje mnie.. nas. Będziemy sobie skakać do gardeł czy jej pomożemy?
- Nie mogę w to uwierzyć... Po raz pierwszy powiedziałaś coś sensownego. - Erza zauważyła jak dłonie Miry się zaciskają. Chce się bić? Jak za starych dobrych lat... Niestety, Mira tylko wyminęła Scarlet i zapukała do drzwi blondynki.
- Spokojnie, zaraz przyjdą. - odparła znudzona Erza. Miała już dość ciągłego narzekania ze strony znajomej.
- Widzisz te chmury? Widzisz je? Jak nic zaraz będzie lało! - Erza przewróciła oczyma, co najmniej od pięciu minut Mirajane zsyła na nie przepowiednie deszczu.
- Ogarnij się. To tylko deszcz. Nie zginiesz od tego.
- Ale będę mokra! - Erza po raz kolejny przeklinała w duchu swoją zboczoną naturę. Ile by dała, żeby choć raz nic jej się nie kojarzyło. - A może tobie to odpowiada? - ciągnęła Mira. Przyciszyła ton głosu i niebezpiecznie zaczęła się zbliżać do szkarłatnowłosej. - Strużki deszczu niknące pod moją bluzką, która, cała mokra, opina mój biust...
- Oczywiście. Byłyśmy małe. Zjadłam twoje ciasto. Nie mogłaś mi tego wybaczyć i za każdym razem wypominałaś. - uśmiechnęła się lekko – A ja nie mogłam zapomnieć jak wydałaś mnie staruszkowi. Od tamtej pory nie było spotkania przy którym nie rzucałyśmy się na siebie.
- Wszystko zaczęło się od takich głupot... Dlaczego nie mogłyśmy dojść do porozumienia? - rzuciła to pytanie jakby w przestrzeń, niepewna czy chce usłyszeć odpowiedź.
- Może... w jakiś sposób bałyśmy się, że gdy się pogodzimy, to nie będzie już niczego, co by nas do siebie przyciągało? - wysnuła swoje przypuszczenia Mira.
- Więc sądzisz, że gdyby nie chęć odwetu... to nie mogłybyśmy znaleźć niczego, co by nas łączyło?
- To tylko przypuszczenia.
- Zaczęłyśmy współpracować, ale i tak nam nie wyszło. W końcu ani Juvia ani Gray się nie pojawili. Nawet odrzucając nasze niesnaski nie potrafimy nic wspólnie zrobić. - Uśmiechnięta Erza spojrzała niepewnie na białowłosą. - Wiesz... - podjęła po chwili – Pamiętasz te noc, w którą wyznałam, że chyba cię kocham? - Mira nie spuszczając wzroku z dziewczyny przytaknęła. - Ja cię naprawdę kocham.
Zawsze dostawał negatywną odpowiedź,
ale się nie poddawał. Będzie o nią walczyć. Nigdy się nie
podda. Kochał ją od pierwszego wejrzenia. Szkarłat jej włosów
śnił mu się po nocach. Pragnął mieć ją zawsze przy sobie.
Jednak ona nie potrafiła się na nikogo otworzyć. To nic. On będzie
przy niej, poczeka. Jest tego warta. Zrobi wszystko, aby ją
uszczęśliwić.
- Możesz. Muszę z kimś
porozmawiać. - To jego najszczęśliwszy dzień w życiu.
Szedł ramię ramię z nią, miłością
swojego życia. Po krótkiej chwili ciszy, dziewczyna zatrzymała się
i spojrzała w jego niebieskie oczy. Jej twarz, jak zawsze, ukrywała
emocje przed światem. Brązowymi oczyma spoglądała uważnie na
niego, wahała się czy może z nim porozmawiać. Uśmiechnął się,
aby dodać jej odwagi. Niezauważalnie odwzajemniła uśmiech, wzięła
głęboki wdech i spytała.
- Zakochałeś się kiedyś? - To,
bezpośrednie i szczere, pytanie trochę go zatkało. Spojrzał na
nią, w jej piękne oczy. W jego umyśle pojawiły się wszystkie
chwile spędzone z nią.- Tak. - odpowiedział.
- Po czym można poznać, że to naprawdę miłość? A nie tylko zauroczenie?
- Jeśli myślisz o tym kimś nieustanie. Kiedy marzysz o wzięciu go w ramiona. Gdy w bezsenną noc pragniesz by był przy tobie. Kiedy na każdym kroku rozmyślasz o tym kimś. Kiedy widzisz jego nie tylko zalety, ale i wady, a tobie to nie przeszkadza, że mimo wszystko wiesz, że możesz z nim być. Kiedy jesteś w stanie poświęcić siebie, aby ją uszczęśliwić. To właśnie miłość.
Z każdym zdaniem czuł się coraz
pewniej. Po raz pierwszy, odkąd ją pokochał, tak szczerze mówił
o tym co czuje. Pochylił się, spoglądał w jej zdezorientowane
oczy. Gdy jego usta były już tak blisko jej, ktoś im przeszkodził.
- Scarlet!
Odsunęła się od niego i spojrzała w
stronę z której dochodził głos. Ku nim szła białowłosa
dziewczyna, skądś ją pamiętał. No tak. Mirajane. Chodzi razem z
Erzą do klasy. Jeszcze nie rozpracował powodu, ale wiedział, że
się nienawidzą.
- Strauss, czego chcesz? - spytała
wojowniczo szkarłatnowłosa.- Tego co zawsze. Znaj swoje miejsce. Co to miało być na przerwie? Poprawiać mnie? Mnie? Jeszcze cię nie nauczyłam, że ze mną się nie zadziera, Scarlet? - Była gotowa bić się z Erzą, o byle głupotę. Widział to w jej oczach. Stanął między nimi. Białowłosa spojrzała na niego, jakby dotychczas nie świadoma jego obecności.
- Jeśli pozwolisz pójdziemy już i zapomnimy o wszystkim.
- Scarlet, posyłasz na mnie swojego pieska? Zjeżdżaj z drogi, Fernandes. - odepchnęła chłopaka - Gdzie ona jest?
Rozejrzał się. Rzeczywiście, Erzy
nigdzie nie było. To do niej niepodobne. Ona nigdy nie ucieka.
~
Nie mogła spać. Gdy tylko
próbowała zasnąć, pod powiekami pojawiały się te niebieskie
oczy. Leżąc i miotając się w łóżku przez cała noc, pragnęła
mieć kogoś przy sobie. Objąć szczupłe ciało, zatopić dłonie w
długich, delikatnych włosach, wtulić się w jej szyję. Tylko to
mogło dać jej równowagę, której teraz jej brakowało.
Podczas kolejnej bezsennej
nocy postanowiła się przespacerować. Może znajdzie jakieś
rozwiązanie? Ale jakie? Próbowała wszystkiego! Unikała jej, ale
to dosyć trudne jak jest się w tej samej klasie. Ignorowała ją,
ale jej się nie da ignorować. Mira, była i jest zawsze w jej
życiu. Dlaczego nie może mieć swojego księcia z bajki? Dlaczego
to musi być księżniczka?
A może przestać uciekać?
Może takie jest przeznaczenie? Co by się stało, gdyby wyrzucić to
z siebie? W najgorszym wypadku, byłaby poniżana trochę częściej
niż zwykle. Zawsze walczyła, a teraz będzie uciekać? Nie ma mowy.
Powie jej co do niej czuje.
Minęła jakąś staruszkę,
która, za drobny datek, przepowie przyszłość. Głupota.
Przyszłość się tworzy na każdym kroku. Nie można jej
przepowiedzieć.
Wracała już do domu kiedy
zobaczyła kogoś. Kogoś cholernie podobnego do Miry. Przyjrzała
się lepiej. Tak, to ona. To ona obściskuje się z jakimś kolesiem.
Krew się w Erzie
zagotowała. Do oczu napłynęły łzy. Tak nie może być. Nie,
kiedy ona postanowiła wszystko wyznać.
Podbiegła do nich, odepchnęła
chłopaka, który, widząc determinację dziewczyny, uciekł, zanim
oberwie mu się mocniej.
- Co ty odpierdalasz, Scarlet?
Wracaj do swojego pieska.- Przestań! Co ty wyprawiasz? - Białowłosa stała lekko skonfundowana.
- Scarlet, to ty zjawiasz się nie wiadomo skąd, tylko po to żeby wystraszyć mojego chłopaka. I śmiesz zwalać na mnie?! Co ty ćpałaś, kobieto!?
Erza przestała trząść się z
gniewu. Uspokoiła się. Załzawionymi oczyma spojrzała na obiekt
swoich westchnień.
- Chodzi o to, że ja... no... bo..
Cholera, dlaczego to tak trudno powiedzieć?! - wywrzeszczała w
przestrzeń. Białowłosa ze spokojem oparła się o drzewo,
zaplotła ręce na piersi i wyczekująco przyglądała się Erzie. -
Ja.. Ja cię, chyba, kocham!
Po tych słowach szkarłatnowłosa nie
odważyła podnieść wzroku na adresata swojego wyznania. Wpatrywała
się w czubki swoich butów z nadzieją, że Mira, może jednak, coś
do niej czuje. Po chwili ciszy poczuła delikatną dłoń na
podbródku, zamknęła oczy z wyczekiwaniem. Jednak kiedy nic się
nie działo, otwarła je i spojrzała w te niebieskie oczy, które
były przy niej, gdy tylko próbowała zasnąć. Chciała coś
powiedzieć, obojętnie co, tylko żeby ta cisza się skończyła.
Ale nim cokolwiek wydukała, Mirajane zaśmiała się jej prosto w
twarz. Zostawiła ją samą. Łzy popłynęły z zdwojoną siłą. Te
noc zapamięta na długo. Noc, w której jej prawdziwa miłość
okazała się pomyłką.
~
Próbowała zapomnieć.
Próbowała wszystkiego. Nic nie pomagało. Skoro nie mogła być
szczęśliwa z tą, którą kocha, chciała spróbować szczęścia z
kimś innym. Z kimś, kto zawsze był przy niej. I tak postanowiła
dać szansę Jellalowi.
Spoglądał na nią z taką
miłością, że każda dziewczyna byłaby zachwycona mając takiego
chłopaka. Każda, ale nie Erza. Spacery, trzymanie za rękę,
uściski i przelotne buziaki to nic innego jak iluzja, która miała
dawać szczęście. I faktycznie kogoś uszczęśliwiła. Jellala.
Przynajmniej nie naciskał
na nią, dawał jej tyle czasu ile potrzebowała. Nie nalegał, nie
rozkazywał. Był.
Następnego dnia, po
incydencie z feralnym wyznaniem, obawiała się, że w akcie
poniżenia Mira rozpowie o orientacji Scarlet, ale nic takiego się
nie stało. Za to bardziej się oddaliły. Czyżby białowłosa bała
się tego, kim jest Erza? To bez sensu. To było nie podobnie do
niej.
Możliwe, że ten dystans
ochłodziłby uczucia szkarłatnowłosej. Gdyby już nigdy więcej
nie zobaczyła dziewczyny. Ale to tylko próżne mrzonki. Ich
spotkanie nadeszło prędzej niżby się spodziewały. A wszystko to
można by przypisać przypadkowi, ale one wspólnie później
obwiniały przeznaczenie.
~
Była już blisko domu Lucy.
Ostatnimi czasy blondynka odseparowała się od świata i nikogo nie
chciała widywać. Mimo to Erza przychodziła kiedy tylko mogła.
Chociażby tylko po to, żeby dać znać, że Lucy nie jest sama.
Kiedy podeszła bliżej,
zauważyła, że z naprzeciwka w jej stronę zmierza osoba, której
nie spodziewała się tutaj ujrzeć.
- Co ty tutaj robisz?! -
krzyknęła.- Lucy, to też moja znajoma. Nie masz do niej wyłączności. - odparła Mira.
- Jakoś wcześniej cię tutaj nie widziałam. Nagle ci na niej zależy? - zatrzymała się przed białowłosą i wyzywająco spojrzała w jej oczy. Mimo iż w środku cała się trzęsła, nie da tej satysfakcji, że dziewczyna coś dla niej nadal znaczy.
- Słuchaj, możemy się kłócić. Odpowiada mi to. Ale nie sądzisz, że to teraz niestosowne? Lucy potrzebuje mnie.. nas. Będziemy sobie skakać do gardeł czy jej pomożemy?
- Nie mogę w to uwierzyć... Po raz pierwszy powiedziałaś coś sensownego. - Erza zauważyła jak dłonie Miry się zaciskają. Chce się bić? Jak za starych dobrych lat... Niestety, Mira tylko wyminęła Scarlet i zapukała do drzwi blondynki.
Miała ochotę zawrócić,
ale obiecała Lucy, że dziś przyjdzie, że pomoże jej się
otworzyć. Nie mogła z tego zrezygnować tylko i wyłącznie z
osobistych pobudek.
Przez całe spotkanie Erza
była myślami gdzie indziej. Ze wszystkich sił starała nie pożerać
wzrokiem białowłosej. Jej starania zaowocowały tym, że często
była nieobecna i odpowiadała nie na temat.
Z całej rozmowy dotarło do
niej tylko tyle, że powodem dla którego Lucy oddzieliła się od
świata była zdrada. Lucy od trzech lat była w związku z Juvią.
Zaczęło się od wspólnego wylewania żalów przy drinku i
przerodziło we wspólną więź. Obie nieszczęśliwie zakochane w
chłopakach, dla których były niczym jak zabawką, odkryły, że do
szczęścia wcale nie jest potrzebny mężczyzna. Dlatego też zdrada
ze strony Juvii nie była by tak bolesna, gdyby nie fakt, że
dziewczyna przespała się z Grayem, facetem, który tak dotkliwie ją
skrzywdził parę lat temu.
Nie wiele myśląc, Scarlet,
postanowiła, że tak być nie może. Juvia musi zapłacić za to co
zrobiła. Spojrzała na Mirę i w jej oczach dostrzegła nić
porozumienia.
To co je dzieliło,
wszystkie sprzeczki muszą odejść w zapomnienie. Teraz
najważniejsza jest Lucy.
~
- Dlaczego ich tutaj
jeszcze nie ma? - niecierpliwiła się Mira.- Spokojnie, zaraz przyjdą. - odparła znudzona Erza. Miała już dość ciągłego narzekania ze strony znajomej.
- Widzisz te chmury? Widzisz je? Jak nic zaraz będzie lało! - Erza przewróciła oczyma, co najmniej od pięciu minut Mirajane zsyła na nie przepowiednie deszczu.
- Ogarnij się. To tylko deszcz. Nie zginiesz od tego.
- Ale będę mokra! - Erza po raz kolejny przeklinała w duchu swoją zboczoną naturę. Ile by dała, żeby choć raz nic jej się nie kojarzyło. - A może tobie to odpowiada? - ciągnęła Mira. Przyciszyła ton głosu i niebezpiecznie zaczęła się zbliżać do szkarłatnowłosej. - Strużki deszczu niknące pod moją bluzką, która, cała mokra, opina mój biust...
Była już bardzo blisko,
mówiła wprost w ucho Scarlet. Jej ciepły oddech drażnił ją.
Sparaliżowana tą nagłą bliskością nie mogła się ruszyć.
Jeszcze chwila i chwyci w ramiona białowłosą i zrobi to na co
miała ochotę odkąd odkryła swoją miłość. Chwyci ją i nie
puści. Oblizała usta i już... już miała to zrobić, gdy Strauss
niespodziewanie się odsunęła. Z nieba lunęło, a białowłosa
zaczęła się śmiać.
Dla Erzy było to zbyt
wiele. Rzuciła się z pięściami na dziewczynę. Szarpały się i
miotały. Obijały o drzewa, turlały po ziemi.
Po kilkuminutowej walce, z
daleka od siebie, wstały z ziemi i, otrzepując się z gałęzi i
trawy, ruszyły w milczeniu ku najbliższej ławce.
Cisza ciągnęła się nie
ubłaganie, obie coraz bardziej przemoczone spoglądały w dal, jakby
wspominając jakieś odległe wydarzenie. W końcu ciszę przerwała
Erza.
- Pamiętasz jak to się
wszystko zaczęło? - spytała cicho.- Oczywiście. Byłyśmy małe. Zjadłam twoje ciasto. Nie mogłaś mi tego wybaczyć i za każdym razem wypominałaś. - uśmiechnęła się lekko – A ja nie mogłam zapomnieć jak wydałaś mnie staruszkowi. Od tamtej pory nie było spotkania przy którym nie rzucałyśmy się na siebie.
- Wszystko zaczęło się od takich głupot... Dlaczego nie mogłyśmy dojść do porozumienia? - rzuciła to pytanie jakby w przestrzeń, niepewna czy chce usłyszeć odpowiedź.
- Może... w jakiś sposób bałyśmy się, że gdy się pogodzimy, to nie będzie już niczego, co by nas do siebie przyciągało? - wysnuła swoje przypuszczenia Mira.
- Więc sądzisz, że gdyby nie chęć odwetu... to nie mogłybyśmy znaleźć niczego, co by nas łączyło?
- To tylko przypuszczenia.
Obie zamilkły nie wiedząc
co powiedzieć dalej. Ale tym razem nie była to jakaś niezręczna
cisza.
- Zabawne, że rozstanie
Lucy i Juvii zmusiło nas do zawarcia sojuszu. - podjęła po chwili
Mirajane.- Zaczęłyśmy współpracować, ale i tak nam nie wyszło. W końcu ani Juvia ani Gray się nie pojawili. Nawet odrzucając nasze niesnaski nie potrafimy nic wspólnie zrobić. - Uśmiechnięta Erza spojrzała niepewnie na białowłosą. - Wiesz... - podjęła po chwili – Pamiętasz te noc, w którą wyznałam, że chyba cię kocham? - Mira nie spuszczając wzroku z dziewczyny przytaknęła. - Ja cię naprawdę kocham.
Po tym wyznaniu zapadła
oczekująca cisza. Deszcz przeszedł w lekką mżawkę, gdzieniegdzie
na niebie zaczęło się przejaśniać. Mirajane wstała i ruszyła
przed siebie. Po paru krokach się zatrzymała i odwróciła. Na jej
ustach błądził lekki uśmiech.
- Wiesz, Scarlet. Ja cię
nie nie lubię.
~
Przykro mi, że dopiero teraz to przeczytałam, jednak w takie upały nie miałam ochoty włączać komputera. Ale udało się i, gdy zobaczyłam, iż one shot jest gotowy od razu zabrałam się za czytanie. Bardzo mi się podobało i jestem pewna, ze z chęcią będę czytać twoje prace. Mira i Erza jakoś nigdy nie były dla mnie parą godną uwagi, jednak, gdy trafiłam na jeden ich fan art na internecie postanowiłam przeczytać coś o nich, jednakże ciągle trafiałam na sceny typu sex i wręcz marzyłam by przeczytać coś normalnego o nich i ty mi to zapewniłaś. Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że jeszcze dużo dla nas napiszesz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa :3 W sumie, było to dla mnie wielką przyjemnością, ponieważ jestem wielką fanką tego paringu ^^ Co najdziwniejsze drugim moim ulubionym jest Jellal x Erza xD
Usuń