-->

piątek, 7 sierpnia 2015

Mirajane x Erza dla Sayaka Yukai

 "Cholera, dlaczego to tak trudno powiedzieć?!"

- Mogę odprowadzić cię do domu? - zapytał jak co dzień.
Zawsze dostawał negatywną odpowiedź, ale się nie poddawał. Będzie o nią walczyć. Nigdy się nie podda. Kochał ją od pierwszego wejrzenia. Szkarłat jej włosów śnił mu się po nocach. Pragnął mieć ją zawsze przy sobie. Jednak ona nie potrafiła się na nikogo otworzyć. To nic. On będzie przy niej, poczeka. Jest tego warta. Zrobi wszystko, aby ją uszczęśliwić.
 - Możesz. Muszę z kimś porozmawiać. - To jego najszczęśliwszy dzień w życiu.
Szedł ramię ramię z nią, miłością swojego życia. Po krótkiej chwili ciszy, dziewczyna zatrzymała się i spojrzała w jego niebieskie oczy. Jej twarz, jak zawsze, ukrywała emocje przed światem. Brązowymi oczyma spoglądała uważnie na niego, wahała się czy może z nim porozmawiać. Uśmiechnął się, aby dodać jej odwagi. Niezauważalnie odwzajemniła uśmiech, wzięła głęboki wdech i spytała.
 - Zakochałeś się kiedyś? - To, bezpośrednie i szczere, pytanie trochę go zatkało. Spojrzał na nią, w jej piękne oczy. W jego umyśle pojawiły się wszystkie chwile spędzone z nią.
 - Tak. - odpowiedział.
 - Po czym można poznać, że to naprawdę miłość? A nie tylko zauroczenie?
 - Jeśli myślisz o tym kimś nieustanie. Kiedy marzysz o wzięciu go w ramiona. Gdy w bezsenną noc pragniesz by był przy tobie. Kiedy na każdym kroku rozmyślasz o tym kimś. Kiedy widzisz jego nie tylko zalety, ale i wady, a tobie to nie przeszkadza, że mimo wszystko wiesz, że możesz z nim być. Kiedy jesteś w stanie poświęcić siebie, aby ją uszczęśliwić. To właśnie miłość.
Z każdym zdaniem czuł się coraz pewniej. Po raz pierwszy, odkąd ją pokochał, tak szczerze mówił o tym co czuje. Pochylił się, spoglądał w jej zdezorientowane oczy. Gdy jego usta były już tak blisko jej, ktoś im przeszkodził.
 - Scarlet!
Odsunęła się od niego i spojrzała w stronę z której dochodził głos. Ku nim szła białowłosa dziewczyna, skądś ją pamiętał. No tak. Mirajane. Chodzi razem z Erzą do klasy. Jeszcze nie rozpracował powodu, ale wiedział, że się nienawidzą.
 - Strauss, czego chcesz? - spytała wojowniczo szkarłatnowłosa.
 - Tego co zawsze. Znaj swoje miejsce. Co to miało być na przerwie? Poprawiać mnie? Mnie? Jeszcze cię nie nauczyłam, że ze mną się nie zadziera, Scarlet? - Była gotowa bić się z Erzą, o byle głupotę. Widział to w jej oczach. Stanął między nimi. Białowłosa spojrzała na niego, jakby dotychczas nie świadoma jego obecności.
 - Jeśli pozwolisz pójdziemy już i zapomnimy o wszystkim.
 - Scarlet, posyłasz na mnie swojego pieska? Zjeżdżaj z drogi, Fernandes. - odepchnęła chłopaka - Gdzie ona jest?
Rozejrzał się. Rzeczywiście, Erzy nigdzie nie było. To do niej niepodobne. Ona nigdy nie ucieka.
~
Nie mogła spać. Gdy tylko próbowała zasnąć, pod powiekami pojawiały się te niebieskie oczy. Leżąc i miotając się w łóżku przez cała noc, pragnęła mieć kogoś przy sobie. Objąć szczupłe ciało, zatopić dłonie w długich, delikatnych włosach, wtulić się w jej szyję. Tylko to mogło dać jej równowagę, której teraz jej brakowało.
Podczas kolejnej bezsennej nocy postanowiła się przespacerować. Może znajdzie jakieś rozwiązanie? Ale jakie? Próbowała wszystkiego! Unikała jej, ale to dosyć trudne jak jest się w tej samej klasie. Ignorowała ją, ale jej się nie da ignorować. Mira, była i jest zawsze w jej życiu. Dlaczego nie może mieć swojego księcia z bajki? Dlaczego to musi być księżniczka?
A może przestać uciekać? Może takie jest przeznaczenie? Co by się stało, gdyby wyrzucić to z siebie? W najgorszym wypadku, byłaby poniżana trochę częściej niż zwykle. Zawsze walczyła, a teraz będzie uciekać? Nie ma mowy. Powie jej co do niej czuje.
Minęła jakąś staruszkę, która, za drobny datek, przepowie przyszłość. Głupota. Przyszłość się tworzy na każdym kroku. Nie można jej przepowiedzieć.
Wracała już do domu kiedy zobaczyła kogoś. Kogoś cholernie podobnego do Miry. Przyjrzała się lepiej. Tak, to ona. To ona obściskuje się z jakimś kolesiem.
Krew się w Erzie zagotowała. Do oczu napłynęły łzy. Tak nie może być. Nie, kiedy ona postanowiła wszystko wyznać.
Podbiegła do nich, odepchnęła chłopaka, który, widząc determinację dziewczyny, uciekł, zanim oberwie mu się mocniej.
 - Co ty odpierdalasz, Scarlet? Wracaj do swojego pieska.
 - Przestań! Co ty wyprawiasz? - Białowłosa stała lekko skonfundowana.
 - Scarlet, to ty zjawiasz się nie wiadomo skąd, tylko po to żeby wystraszyć mojego chłopaka. I śmiesz zwalać na mnie?! Co ty ćpałaś, kobieto!?
Erza przestała trząść się z gniewu. Uspokoiła się. Załzawionymi oczyma spojrzała na obiekt swoich westchnień.
 - Chodzi o to, że ja... no... bo.. Cholera, dlaczego to tak trudno powiedzieć?! - wywrzeszczała w przestrzeń. Białowłosa ze spokojem oparła się o drzewo, zaplotła ręce na piersi i wyczekująco przyglądała się Erzie. - Ja.. Ja cię, chyba, kocham!
Po tych słowach szkarłatnowłosa nie odważyła podnieść wzroku na adresata swojego wyznania. Wpatrywała się w czubki swoich butów z nadzieją, że Mira, może jednak, coś do niej czuje. Po chwili ciszy poczuła delikatną dłoń na podbródku, zamknęła oczy z wyczekiwaniem. Jednak kiedy nic się nie działo, otwarła je i spojrzała w te niebieskie oczy, które były przy niej, gdy tylko próbowała zasnąć. Chciała coś powiedzieć, obojętnie co, tylko żeby ta cisza się skończyła. Ale nim cokolwiek wydukała, Mirajane zaśmiała się jej prosto w twarz. Zostawiła ją samą. Łzy popłynęły z zdwojoną siłą. Te noc zapamięta na długo. Noc, w której jej prawdziwa miłość okazała się pomyłką.
~
Próbowała zapomnieć. Próbowała wszystkiego. Nic nie pomagało. Skoro nie mogła być szczęśliwa z tą, którą kocha, chciała spróbować szczęścia z kimś innym. Z kimś, kto zawsze był przy niej. I tak postanowiła dać szansę Jellalowi.
Spoglądał na nią z taką miłością, że każda dziewczyna byłaby zachwycona mając takiego chłopaka. Każda, ale nie Erza. Spacery, trzymanie za rękę, uściski i przelotne buziaki to nic innego jak iluzja, która miała dawać szczęście. I faktycznie kogoś uszczęśliwiła. Jellala.
Przynajmniej nie naciskał na nią, dawał jej tyle czasu ile potrzebowała. Nie nalegał, nie rozkazywał. Był.
Następnego dnia, po incydencie z feralnym wyznaniem, obawiała się, że w akcie poniżenia Mira rozpowie o orientacji Scarlet, ale nic takiego się nie stało. Za to bardziej się oddaliły. Czyżby białowłosa bała się tego, kim jest Erza? To bez sensu. To było nie podobnie do niej.
Możliwe, że ten dystans ochłodziłby uczucia szkarłatnowłosej. Gdyby już nigdy więcej nie zobaczyła dziewczyny. Ale to tylko próżne mrzonki. Ich spotkanie nadeszło prędzej niżby się spodziewały. A wszystko to można by przypisać przypadkowi, ale one wspólnie później obwiniały przeznaczenie.
~
Była już blisko domu Lucy. Ostatnimi czasy blondynka odseparowała się od świata i nikogo nie chciała widywać. Mimo to Erza przychodziła kiedy tylko mogła. Chociażby tylko po to, żeby dać znać, że Lucy nie jest sama.
Kiedy podeszła bliżej, zauważyła, że z naprzeciwka w jej stronę zmierza osoba, której nie spodziewała się tutaj ujrzeć.
 - Co ty tutaj robisz?! - krzyknęła.
 - Lucy, to też moja znajoma. Nie masz do niej wyłączności. - odparła Mira.
 - Jakoś wcześniej cię tutaj nie widziałam. Nagle ci na niej zależy? - zatrzymała się przed białowłosą i wyzywająco spojrzała w jej oczy. Mimo iż w środku cała się trzęsła, nie da tej satysfakcji, że dziewczyna coś dla niej nadal znaczy.
 - Słuchaj, możemy się kłócić. Odpowiada mi to. Ale nie sądzisz, że to teraz niestosowne? Lucy potrzebuje mnie.. nas. Będziemy sobie skakać do gardeł czy jej pomożemy?
 - Nie mogę w to uwierzyć... Po raz pierwszy powiedziałaś coś sensownego. - Erza zauważyła jak dłonie Miry się zaciskają. Chce się bić? Jak za starych dobrych lat... Niestety, Mira tylko wyminęła Scarlet i zapukała do drzwi blondynki.
Miała ochotę zawrócić, ale obiecała Lucy, że dziś przyjdzie, że pomoże jej się otworzyć. Nie mogła z tego zrezygnować tylko i wyłącznie z osobistych pobudek.
Przez całe spotkanie Erza była myślami gdzie indziej. Ze wszystkich sił starała nie pożerać wzrokiem białowłosej. Jej starania zaowocowały tym, że często była nieobecna i odpowiadała nie na temat.
Z całej rozmowy dotarło do niej tylko tyle, że powodem dla którego Lucy oddzieliła się od świata była zdrada. Lucy od trzech lat była w związku z Juvią. Zaczęło się od wspólnego wylewania żalów przy drinku i przerodziło we wspólną więź. Obie nieszczęśliwie zakochane w chłopakach, dla których były niczym jak zabawką, odkryły, że do szczęścia wcale nie jest potrzebny mężczyzna. Dlatego też zdrada ze strony Juvii nie była by tak bolesna, gdyby nie fakt, że dziewczyna przespała się z Grayem, facetem, który tak dotkliwie ją skrzywdził parę lat temu.
Nie wiele myśląc, Scarlet, postanowiła, że tak być nie może. Juvia musi zapłacić za to co zrobiła. Spojrzała na Mirę i w jej oczach dostrzegła nić porozumienia.
To co je dzieliło, wszystkie sprzeczki muszą odejść w zapomnienie. Teraz najważniejsza jest Lucy.
~
 - Dlaczego ich tutaj jeszcze nie ma? - niecierpliwiła się Mira.
 - Spokojnie, zaraz przyjdą. - odparła znudzona Erza. Miała już dość ciągłego narzekania ze strony znajomej.
 - Widzisz te chmury? Widzisz je? Jak nic zaraz będzie lało! - Erza przewróciła oczyma, co najmniej od pięciu minut Mirajane zsyła na nie przepowiednie deszczu.
 - Ogarnij się. To tylko deszcz. Nie zginiesz od tego.
 - Ale będę mokra! - Erza po raz kolejny przeklinała w duchu swoją zboczoną naturę. Ile by dała, żeby choć raz nic jej się nie kojarzyło. - A może tobie to odpowiada? - ciągnęła Mira. Przyciszyła ton głosu i niebezpiecznie zaczęła się zbliżać do szkarłatnowłosej. - Strużki deszczu niknące pod moją bluzką, która, cała mokra, opina mój biust...
Była już bardzo blisko, mówiła wprost w ucho Scarlet. Jej ciepły oddech drażnił ją. Sparaliżowana tą nagłą bliskością nie mogła się ruszyć. Jeszcze chwila i chwyci w ramiona białowłosą i zrobi to na co miała ochotę odkąd odkryła swoją miłość. Chwyci ją i nie puści. Oblizała usta i już... już miała to zrobić, gdy Strauss niespodziewanie się odsunęła. Z nieba lunęło, a białowłosa zaczęła się śmiać.
Dla Erzy było to zbyt wiele. Rzuciła się z pięściami na dziewczynę. Szarpały się i miotały. Obijały o drzewa, turlały po ziemi.
Po kilkuminutowej walce, z daleka od siebie, wstały z ziemi i, otrzepując się z gałęzi i trawy, ruszyły w milczeniu ku najbliższej ławce.
Cisza ciągnęła się nie ubłaganie, obie coraz bardziej przemoczone spoglądały w dal, jakby wspominając jakieś odległe wydarzenie. W końcu ciszę przerwała Erza.
 - Pamiętasz jak to się wszystko zaczęło? - spytała cicho.
 - Oczywiście. Byłyśmy małe. Zjadłam twoje ciasto. Nie mogłaś mi tego wybaczyć i za każdym razem wypominałaś. - uśmiechnęła się lekko – A ja nie mogłam zapomnieć jak wydałaś mnie staruszkowi. Od tamtej pory nie było spotkania przy którym nie rzucałyśmy się na siebie.
 - Wszystko zaczęło się od takich głupot... Dlaczego nie mogłyśmy dojść do porozumienia? - rzuciła to pytanie jakby w przestrzeń, niepewna czy chce usłyszeć odpowiedź.
 - Może... w jakiś sposób bałyśmy się, że gdy się pogodzimy, to nie będzie już niczego, co by nas do siebie przyciągało? - wysnuła swoje przypuszczenia Mira.
 - Więc sądzisz, że gdyby nie chęć odwetu... to nie mogłybyśmy znaleźć niczego, co by nas łączyło?
 - To tylko przypuszczenia.
Obie zamilkły nie wiedząc co powiedzieć dalej. Ale tym razem nie była to jakaś niezręczna cisza.
 - Zabawne, że rozstanie Lucy i Juvii zmusiło nas do zawarcia sojuszu. - podjęła po chwili Mirajane.
 - Zaczęłyśmy współpracować, ale i tak nam nie wyszło. W końcu ani Juvia ani Gray się nie pojawili. Nawet odrzucając nasze niesnaski nie potrafimy nic wspólnie zrobić. - Uśmiechnięta Erza spojrzała niepewnie na białowłosą. - Wiesz... - podjęła po chwili – Pamiętasz te noc, w którą wyznałam, że chyba cię kocham? - Mira nie spuszczając wzroku z dziewczyny przytaknęła. - Ja cię naprawdę kocham.
Po tym wyznaniu zapadła oczekująca cisza. Deszcz przeszedł w lekką mżawkę, gdzieniegdzie na niebie zaczęło się przejaśniać. Mirajane wstała i ruszyła przed siebie. Po paru krokach się zatrzymała i odwróciła. Na jej ustach błądził lekki uśmiech.
- Wiesz, Scarlet. Ja cię nie nie lubię.
~

2 komentarze:

  1. Przykro mi, że dopiero teraz to przeczytałam, jednak w takie upały nie miałam ochoty włączać komputera. Ale udało się i, gdy zobaczyłam, iż one shot jest gotowy od razu zabrałam się za czytanie. Bardzo mi się podobało i jestem pewna, ze z chęcią będę czytać twoje prace. Mira i Erza jakoś nigdy nie były dla mnie parą godną uwagi, jednak, gdy trafiłam na jeden ich fan art na internecie postanowiłam przeczytać coś o nich, jednakże ciągle trafiałam na sceny typu sex i wręcz marzyłam by przeczytać coś normalnego o nich i ty mi to zapewniłaś. Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że jeszcze dużo dla nas napiszesz. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te miłe słowa :3 W sumie, było to dla mnie wielką przyjemnością, ponieważ jestem wielką fanką tego paringu ^^ Co najdziwniejsze drugim moim ulubionym jest Jellal x Erza xD

      Usuń