„-Jak nie wpadłeś w ciemność?
-Jasność chwili mi na to nie pozwoliła”
Nigdy nie powstrzymywało ją odrzucenie, zawsze dążyła do
tego by być w przy Greyu. Wylewała na
niego łzy smutku, gniewu i bezsilności.. . Robiła by to do teraz, gdyby nie to,
że dosadnie dał jej do zrozumienia, że jej nie chcę. A zrobił to umawiając się z
jej przyjaciółką. Ta sytuacja wiele
zmieniła w jej życiu. Załamała się i zaczęła krążyć wokół ludzi, którzy nigdy
nie powinni z nią skrzyżować swoich dróg. Z dnia na dzień pochłaniała ja nienawiść i
ból. Każdego dnia planowała zemstę, patrzyła na nich, a w jej głowie głębiło się
multum pomysłów. Jednak musiała czekać na odpowiedni moment…
~*~
Szybko wbiegła do komórki i ustawiła się w pozycji do
ataku. Spokojnie wpatrywała się w
szybkę, która była znajdowała się w drzwiach. Była przezroczysta, więc miała
doskonały widok na korytarz.
- Na kogo czekasz ?- rozbrzmiał głos po małym pomieszczeniu.
Odwróciła się. Przed nią stał Lyon. Jego blond włosy jak zawsze odstawały z
każdej strony. Ubrany był w mundurek
szkolny, na ramieniu miał zawieszony czarny plecak. Opierał się o ścianę i lustrował ją wzrokiem.
- Na nikogo- odparła obojętnie i wbiła wzrok w drzwi.
- Myślisz, że nie wiem co zamierzasz…- zaczął- Jestem tu aby
uchronić cie przed tym błędem.- Poprawił
torbę i skrzyżował ręce.
- Co ci do tego co ja zrobię ? To moja sprawa… - podniosła
głos.
- Jest mi do tego bardzo
wiele… bo jeśli to zrobisz to stracę ci na zawsze. Już do końca… - Wyprostował
się i zrobił w jej stronę trzy kroki. – Wiem czym jest odrzucenie…
- Nie, nie wiesz!- wrzasnęła
i odsunęła się od chłopka. Podeszła do wejścia schowka. Przyłożyła do niego dłonie. - Obu stronna zdrada…
Poczuła jak ciężej oddycha, jak emocje biorą górę nad nią.
- Czuję się podobnie- powiedział- Grey zdradził mnie, bawiąc
się tobą, a ty zdradziłaś mnie w tym momencie kiedy zaczęłaś brać.
Nie wiedziała co mu odpowiedzieć. Chodź mogła wyjść z stamtąd
i nie wracać do tematu… Przypomniała sobie każde podejście do niej Lyona, każde
„nie” które wypowiedziała w jego stronę…
- Gdybyś czuł to co ja …- zaczęła- Jak nie wpadłeś w ciemność
?- spytała i zaczęła wpatrywać się w swoje dłonie. Trzęsły się . Odkręciła się w stronę chłopaka
i podeszła do niego. – Powiedz jak nie wpadłeś w ciemność ?
- … jasność chwili mi na to nie pozwoliła- odparł po małym za wachaniu.
- Jasność chwili… Gdzie ją widzisz… Może za oknem jest
słonecznie, a chwila jest krótka… żadne z nich nie łączy się z jasności chwili.
Słoneczna sekunda życia może być, ale po niej może już nie być następnej.
- Gdybyś potrafiła patrzeć na życie jak ja… to byś
zrozumiała, że właśnie te pozytywne myśli mogą pomóc. Aktualnie
odrzuciłaś mnie 519 razy. Liczę, by wiedzieć, kiedy będzie dzień, w którym
wreszcie usłyszę słowo „ tak” i ta cała liczba pójdzie w niepamięć.
Przełknęła ślinę.
Słysząc z jego ust ze słowa poczuła jak mały uśmiech wpełza na jej twarz. To chyba pierwszy od wielu miesięcy… Podeszła do blondyna ucałowała go w policzek
i rzekła.
- Takich ludzi jak ty jest bardzo mało… Ale nie zmieniaj
się. Dziś udało się mnie przekonać.
Odkręciła się i zrobiła cztery kroki do przodu. Położyła dłoń na klamce. Przekręciła ją i otworzyła
otwór wejściowy.
- Wiec jednak, że nie
mogę ci dać tego co byś chciał.- powiedziała i wyszła.
~*~
Powoli kierował się w stronę szkoły. Ciągle myślał o
niebiesko- włosej. O jej wczorajszym wyglądzie i zachowaniu. Oba z wariantów były w niewiarygodnie złym
stanie.
Wszedł do szkoły i od razu usłyszał krzyk na sobą.
- Lyon!
Odwrócił się z myśląc, że to Juvia. Jednak była to Sherry.
Uśmiechnął się na jej widok.
- Hej. Co jest ?
- Współczuje Lyon. – powiedziała i przytuliła go.
- Ale czego ?- spytał zdziwiony.
- Nie wiesz… ? Juvia odebrała sobie życie… Ponoć wzięła
prochy i zmasakrowała swoje ciało, ma na
nim chyba 519 cięć… Z tego co wiem to zostawiła tobie wiadomość.
Jej słowa odbijały się echem w jego głowie. Wpatrywał się w przestań i nadal nie mógł w
nie uwierzyć. Momentalnie zerwał się z miejsca
i zaczął biec w stronę domu niebiesko- włosej.
Pędził jak tylko mógł. Przed jego
oczami ciągle widział liczbę 519… i krew która po niej spływa.
Przyspieszył. Łzy same napłynęły do jego
oczu… Wytarł je.
Po pięciu minutach biegu dotarł na miejsce. Było tam pełno ciekawskich ludzi. Przedarł się przez tłum i wbiegł do budynku.
- Juvia! – wrzasnął.
- Kim jesteś ?!- zawołał pewien mężczyzna.
- Lyon, przyjaciel Juvi.
Mężczyzna wziął głęboki oddech. I wciągnął dłoń przed siebie.
- To dla ciebie… od niej.- powiedział, wręczył mu małą
kopertę i szybko zniknął z jego pola
widzenia.
Otworzył kopertę i rozłożył list.
Lyon!
Gdyby nie ty nie uświadomiłabym
sobie jak bardzo byłam raniona i jak bardzo ja raniłam.
Gdybym się wcześniej zorientowała,
nie było by za późno tak jak jest w tym momencie.
Gdybym otworzyła oczy wcześniej,
mogłabym cie kochać, lecz teraz tego nie potrafię…
Gdybym tylko potrafiła żyć
jasnością chwili.
Ofiaruje ci miłość jak mi pozostał, uczucie przekazuje w mój sposób.
Zgniótł papier i rzucił go przed siebie. Tym razem nie mógł powstrzymać łez złości i
bezsilności. Opadł na kolana i schował
twarz w dłoniach.
- Dlaczego ? Dlaczego moja miłość i chęć twoje miłości do
mnie cie zabiła ?!
***********************************
Krótkie, ale jest xD
Wybacz Księżniczko Runo, nie miałam weny na komedie.
Ostatnio nie mam weny na pisanie... I chyba nie tylko ja na tym blogu xD
Ale zrobiłam kawusie i wzięłam się do pracy.
I jest dramat xD
Wybacz :<
Świetny oneschot czekam na kolejne :D
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy.One-shot świetny! Myślałaś kiedyś o karierze pisarki?
OdpowiedzUsuń