-->

sobota, 14 grudnia 2013

Jella x Erza dla WerkaPop cz.1

Z góry autorkę uprzedzam, że nigdy nie pisałam +18. Akcja one-shota będzie się odbywała po wydarzeniach w Rajskiej Wieży/ Wieży Niebios/ Systemie R po pokonaniu Jellal'a, który nagle zniknął ( pieprzyć kanon ). Opowiadanie będzie jednopartówką. Nie mam pojęcia ile będzie miało części i niezbyt mnie to obchodzi- ile wyjdzie, tyle wyjdzie.
***
Szkarłatnowłosa dziewczyna leżała na łóżku, wpatrując się w burzowe niebo za oknem. Obok niej znajdowała się książka o tematyce erotycznej z zaznaczonymi kilkoma fragmentami czerwonym długopisem. Minęło już kilka dni, odkąd Jellal zniknął. Odkąd Wieża Niebios została zburzona. Odkąd Simon umarł. Wszystkie złe wspomnienia powróciły i stały się jak nagranie, które ktoś nagle włączył i puszczał ciągle od początku. Próbując odgonić złe myśli, cierpiała jeszcze bardziej. Chciała zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim.
Po kilku minutach podniosła się do pozycji pionowej, upinając swoje długie, czerwone włosy w wysoki kucyk. Jeszcze raz spojrzała na niebo, które z czasem stawało się ciemniejsze. Była niemal pewna, że niedługo spadnie obfity deszcz, a błyskawice wypełnią całą powierzchnię nieboskłonu. Nie lubiła takiej pogody, ale wolała być na zewnątrz, niż sama z myślami w ciasnym pokoju.
Wstała, po czym ubrała się w szary golf oraz szerokie, czarne spodnie. Miała mały problem z ubraniem skarpetek, ponieważ jej stopy najbardziej ucierpiały podczas walki i teraz niesamowicie piekły oraz bolały.
Rzuciła szybkie spojrzenie na książkę. Doskonale pamiętała każde zaznaczone zdanie, przesiąknięte namiętnością i emocjami. Lubiła ten gatunek literatury, chociaż nigdy nie doświadczyła przyjemności, które były tam szczegółowo opisane. Chciała uprawiać seks, ale nie miała na to ani czasu, ani odpowiedniego partnera, bo mężczyzna, którego kochała, stał się kimś, kogo się obawiała. Nie myśląc o tym już ani chwili dłużej, wzięła parasolkę, kurtkę oraz buty i zeszła na dół.
- Pani Scarlet! A gdzież się pani wybiera w taką pogodę?- spytała zdziwiona Pani Evenstock, wychylając swoją zaciekawioną głowę poza lad recepcji. Pani Evenstock była nałogową plotkarą, co nie przeszkadzało jej być jednocześnie powierniczką sekretów wszystkich dziewcząt w Fairy Hills. Miała siwe włosy, upięte w niski kok oraz błękitne oczy. Była dość ciekawska i wścibska, ale miła i sympatyczna. Na nieszczęście wszystkich w Fairy Hills, musiała pracować w recepcji ( było to najlepsze miejsce do obserwowania poczynań lokatorów i snucia podejrzeń ).
- Idę się przejść. Coś się dzisiaj źle czuję- odparła wymijająco Erza, nie chcąc wdawać się w dłuższą rozmowę. Staruszka miała niezwykły talent wyciągania z ludzi informacji wbrew ich woli.
- Erza, kochaniutka! Nie oszukasz starej baby!- wykrzyknęła Pani Evenstock z rozbawieniem.- Idziesz na jakąś imprezę, co? A może z chłopakiem jakimś się spotykasz? Już najwyższy czas. Masz dziewiętnaście lat!
- N-no wie pani co! Mówić mi takie rzeczy!
- A co, może się mylę?- spytała podejrzliwie staruszka. Erza westchnęła, nie chcąc już ciągnąć tej dyskusji.- Już, spokojnie. Nie denerwuj się tak! A tak poza tym, dostałaś list.
- List?- powtórzyła zaskoczona Erza, przerywając zapinanie guzików kurtki. Podeszła do lady i odebrała dokument od staruszki.
- Jakaś Lucy Heartfilia chce się z tobą spotkać- uprzedziła kobieta, siadając na swoim fotelu z hydro masażem. Scarlet spojrzała podejrzliwie na staruszkę, po czym przerzuciła swoje spojrzenie na papier. Koperta była otwarta. Tytania pokiwała głową z politowaniem.
- No wie pani co? Cudze listy otwierać? Oj, chyba dziewczęta z Fairy Hills się o tym dowiedzą.
Pani Evenstock  machnęła niedbale ręką.
- Jakie cudze? Tutaj wszyscy jesteśmy rodziną. Poza tym, starej babie żałujesz? To moja jedyna przyjemność w życiu. Nie bądź no złośliwa!- powiedziała naburmuszona staruszka. Scarlet westchnęła. Właśnie uświadomiła sobie, że musi ostrzec wszystkich znajomych, aby nie pisali do niej listów, a przynajmniej nie dawali ich kobiecie w recepcji. Tytanię zawsze dziwiła ta bezczelność staruszki, ale otwierania cudzych listów i zwalania na kogoś winy się nie spodziewała.
- Już, już, spokojnie. Ale list zabieram!
Erza wcisnęła papier do kieszeni nie dbając o jego stan po wyjęciu. Nie obchodziło jej, czy dokument się pogniótł, czy może pozostał w stanie idealnym; wszystko jedno, byleby ta baba go nie dostała. Pani Evenstock skrzywiła się na sam widok; wszystkie rzeczy dotyczące ofiar plotek należało skrzętnie szanować i przechowywać tak, aby nic ich nie zniszczyło- to był nieodłączny element jej hobby.
- Do widzenia!- rzuciła szybko dziewczyna, opuszczając budynek Fairy Hills. Staruszka prychnęła.
- A idź w diabły, ty marnotrawco papieru, ty!- odkrzyknęła zdenerwowana kobieta.
***
Erza stała samotnie pod drzewem, nasłuchując ledwie słyszalnej melodii, granej przez krople spadające z nieba. Była cała przemoczona. Golf wyglądał okropnie, a mokre spodnie potęgowały uczucie dyskomfortu. W butach miała jedynie wodę, która wydawała odgłosy pluskania przy każdym kroku. Jej parasol leżał gdzieś w Magnolii, całkiem porzucony i porwany przez wiatr.
Miała ochotę wracać. Było zimno i mokro, a na dodatek coś złowrogiego wisiało w powietrzu; coś groźnego, wywołującego niepokój.
Usłyszała szczęk wysuwanego miecza. Kobieta natychmiast opuściła miejsce pod drzewem, odsuwając się na bezpieczną odległość. Roślina runęła z hukiem na ziemię, podnosząc tym samym tumany kurzu. Scarlet natychmiast podmieniła zbroję na Zbroję Czarnego Skrzydła, po czym wzleciała w powietrze.
***
Kiedy dym opadł, zza powalonego drzewa wyłoniła się białowłosa kobieta. Schowała katanę, po czym zaczęła się uważnie rozglądać. Za nią podążała roześmiana blondynka, zajadająca beztrosko słodycze. Białowłosa splunęła na ziemię. Na jej twarzy pojawiła się irytacja i złość, a oczy żądne były krwi.
- Hahaha! Brawo, brawo, Mira-chan!- zawołała radośnie blondynka.
- Stul pysk, Lucy!- warknęła białowłosa, patrząc na nią zabójczym wzrokiem. Zirytowana beztroskim uśmiechem blondynki, podeszła do niej i przywróciła ją do porządku za pomocą porządnego kopnięcia.- Kurwa... gdzie ta dziwka?!- spytała sama siebie, podnosząc powalony pień drzewa.
Lucy siedziała naburmuszona na ziemi i masowała obolałą głowę. Nienawidziła tego, jak Mira nią rządziła. Nie miała już nawet ochoty na jedzenie!
- Głupia krowa...- szepnęła.
- Ej, blondi! Rusz dupę i pomóż mi szukać!- Białowłosa nie miała ochoty na żarty i fochy dziewczyny. Chciała jak najszybciej wykonać misję, odebrać zapłatę i porządnie się upić, a potem zaciągnąć jakiegoś frajera do łóżka i wycisnąć z niego całą kasę.
- Nie!- odpowiedziała obrażona Lucy, krzyżując ręce na piersi. Mirajane zmierzyła ją ostrym spojrzeniem. Podeszła do niej i zaczęła ciągnąć ją za policzki.
- Pomożesz mi, dotarło?!
- Dobra, już dobra!- krzyknęła Heartfilia, próbując się wyrwać. Strauss puściła ją i zaprzęgła do pracy. Po kilku minutach poszukiwań blondynka usiadła zrezygnowana na kamieniu, szukając jakiś pozostałości słodyczy.- Nie ma jej tu! Chodźmy już, dobra?
- Nie! Mamy przynieść jej ciało! Musimy ją znaleźć!
- Tak, tak, rozumiem, spokojnie. A tak w ogóle, czemu spadające drzewo nie obudziło tych ludzi? Przecież stoi ono w samym centrum ulicy.- Dziewczyna zamyśliła się.
- Moc Zerefa. Dał nam jej trochę, żeby zatrzeć ślady. Znowu nie słuchałaś, tępa pało!
- Ale dusza Zerefa jest w tym niebieskim gostku, prawda?
- Ten " niebieski gostek " to Jellal. I tak, jest tam.
- No właśnie. Więc, jakby nie patrzeć, Jellal kocha Erzunię.
- No i co w związku z tym?
- Jellal nie chciałby jej zabić, a mimo to zlecił nam misję jej uśmiercenia. To nie ma sensu.
- Ech... Jakaś mała cząstka duszy Zerefa znajduje się w ciele Jellal'a i czasem przejmuje nad nim kontrolę. Cały sens misji polega na tym, że aby Ciemna Strona zdominowała go całkowicie, musi stracić jedyną bliską osobę. Czemu nigdy nie słuchasz?
Lucy usłyszała świst powietrza. Zamknęła oczy. Kiedy je otworzyła ujrzała swojego gwiezdnego ducha- Pannę, która blokowała atak ubranej w Zbroję Czarnego Skrzydła Erzy. Blondynka uśmiechnęła się złowrogo. Obie kobiety odskoczyły od siebie. Za Tytanią stała nieco zdziwiona Mirajane, a przed nią znajdowała się Lucy i jej gwiezdny duch. Zaklęła w myślach. Takie położenie było niezbyt komfortowe.
- Więc przeżyłaś- zaczęła Mirajane, wyciągając miecz z pochwy.
- Wasz atak był zbyt oczywisty- odpowiedziała zimno Scarlet, stając bokiem do obu kobiet. Wymierzyła miecz w kierunku Strauss.
- Phi!- prychnęła zdenerwowana białowłosa.
- Nie jesteś zdziwiona, że to twoje przyjaciółki z gildii chciały cię zabić?- spytała z zaciekawieniem Lucy, odsyłając Pannę. Erza przeniosła swój wzrok na blondynkę.
- Domyśliłam się wszystkiego. Wiedziałam kim i jakie naprawdę jesteście. Na początku nie chciałam w to wierzyć, jednak z czasem zrozumiałam i zaakceptowałam.
- W takim razie mogłaś tu nie przychodzić. Skoro wiedziałaś z kim masz do czynienia, nie musiałaś tu przychodzić. Czemu nie zignorowałaś listu?
- Chciałam w końcu się was pozbyć- warknęła Scarlet.
- Oh...- Lucy uśmiechnęła się, zadowolona z obrotu sytuacji. W jej oczach można było dostrzec złowrogi błysk.- Ciekawy argument. Muszę cię jednak rozczarować. Jeśli porównać twoje i nasze doświadczenie, nie jesteś dla nas żadnym przeciwnikiem. Rzekłabym, że bardziej nadawałabyś się na ofiarę.
Hearfilia wykonała niezrozumiały manewr ręką w powietrzu. Podłoga pod stopami Tytani zawaliła się. Erza spadła do wykopanego wcześniej rowu i została boleśnie związana przez obecną tam Pannę, co spodowało głośny krzyk bólu ze strony kobiety.
- Potrzebujesz przynajmniej sto lat, by móc z nami walczyć na równym poziomie.
- Zabierajmy ją już- rozkazała Mira. Lucy uśmiechnęła się promiennie. Nareszcie mogły wyruszać.

1 komentarz:

  1. Wow...
    Hoshi: O tak... Wow O.O
    W życiu bym się nie spodziewała, że Lucy i Mira będą wrogami... jestem bardzo pozytywnie zaskoczona ^_^ Świetnie Ci wyszło i w ogóle, że aż nie mam słów... a rzadko się to zdarza ^_^ Pewnie napisałbym coś więcej, ale nie chce pisać teraz jakichś debilizmów, więc ograniczę się tylko do krótkiego komentarza: wyszło SUPER i ŚWIETNIE... i... i... i wszystko inne xD (znaczy wszystko pozytywne). Już się nie mogę doczekać następnej części ^_^

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń