-->

piątek, 27 grudnia 2013

Nowy sponsor

Hej ludzie oto następny one-shot Gajeel x Levy :D
Starrk: Zmawiająca jest : Lily Evan 
I mam nadzieję, że święta minęły wam dobrze tak jak mi xD.Zapraszam na one-shota !
*******************
Dziewczyna szykowała się do wyjścia.Zajrzała do szafy.Szybko z niej wyciągnęła jansowe spodenki, w których lubiła chodzić.Po czym zajrzała jeszcze raz, w rogu szafy zauważyła żółty top.Stwierdziła, że będzie odpowiadał doskonale z jej kolorem włosów.Po czym odłożyła go na łóżko.Zajrzała jeszcze raz, jej wzrok szukał bluzy.Po chwili na strafił na jedną czarną z napisem "Peace".Wzięła ją i rzuciła na łóżko.Po czym szybko wskoczyła w spodenki, top i na koniec wrzuciła na siebie bluzę.Podeszła do biurka, po czym ukunęła i wyjęła z rogu zielone trampki.Usiadła na fotel i szybko zawiązała sznurowadła.Wstała i podeszła do lustra.Wygladała całkiem nieżle...jednak brakowało jej jeszcze coś.Po chwili podbiegła do szafki, po czym wróciła z kosmetyczką.Szybko pomalowała żęsy maskarą i nałożyła na usta troszkę błyszczyku.Była gotowa.Wzięła jeszcze swojego samsunga i wyszła z pokoju.
-Wychodzę!-Krzyknęła i zamknęła za sobą drzwi wejściowe do domu.
Po chwili nadjechała Lucy swojm czerwonym autem.W środku zauważyła jeszcze Erze,Mire-chan i Juvie, siedzące z tyłu.Podbiegła do auta, po  czym wgramoliła się do środka i zapieła pas.Po chwili samochód ruszył i nabierał powoli prędkości.
-To gdzie jedziemy?-Spytała Juvia lekko speszona.
-Nie powiedziałaś im..?!-Powiedziała i spojrzała na blondynkę.Ta spojrzała na nią i się uśmiechnęła.
Teraz wiedziłą, że coś się już szykuję.Tylko ona i Lucy wiedzą gdzie w tej chwili mają dojechać.A minowicie...Lucy zabiera je wszystkie na wyścigi motorów.Na poczatku odmówiła, jednak to zawsze coś nowego.
-Czyli Levy...wie gdzie jedziemy, a nam nie powiedziałaś?!-Spytała Mira i zajrzała na przód, lekko zła.
-Levi wie, bo to ją pierwszą zaprosiłam-Zaczęła-A wy byłyście zmeczone i na pewno byście z własej woli nie pojechały z nami-Odparła i skręciła w prawo na skrzyrzowaniu.
-To jednak nie zmienia faktu, że nas...wyrolowałaś-Powiedziała Erza i skrzyrzowła ramiona.
-Jeśli poprawi wam to chumor na imprezie będą : Gray, Jellal i Fredo-Powiedziała i się uśmiechnęła na chwile do Miry, po czym szybko wróciła za kerownice.
Levy spojrzała do tyłu.Wszystkie trzy siedzące tam dziewczyny, były zarumienione.Trochę się zdziwiła...jak zaragowały na te wieści.Jednak w duchu na pewno skakały z radości, że właśnie jadą w tej chwili z Lucy autem na te wyścigi.Sama czuła się inna, bo nie miała jakiegoś wybranego chłopaka...
-Jesteśmy-Powiedziała i wyjęła kluczyki z stacyjki, po czym wysiadła z auta i poczekała aż reszta wyjdzie , po czym zamknęła samochód.
Prowadziła jej od kilku minut.Co i raz skręcała, a to w prawo, a to lewo...czasmi szły dość długo przed siebie.
-No i oto raj-Wyszczerzyła się i otworzyła dziewczyną drzwi.
Levy, rozejrzała się wokół i stwierdziła, że jest tu całkiem fajnie.I , że to są legalne zawody.Każdy z nich miał kask,numer na specjalnym stroju i oczywiście motor.To było dość fajne miejsce, po chwili zoriętowała się, że dziewczyn nie ma...znikły...została sama.Zaczęła panikować, jednak przypomniała jej się zasada, że w takich chwilach najważniejszy jest spokój.Wyciszyła się.Rozejrzała się.Uspokojiła się, gdy zauważyła Lucy rozmawiającą z Nastsu.Zdziwiła się, gdyż zobaczyła go w stroju, podobnym do innych zawodników.I zrozumiała kto tutaj zaprosił Lucy.Podeszła do barierki.Jak narzie musieli się rozgrzewać, stwierdziła, gdyż na torze jeździło tylko pięciu mężczyzn.
-Przesuń się!-Usłyszała za  pleców czyjś głos, po czym  została popchnięta do przodu przez czyjś łokeć.
Starciła równowagę.I jeszcze bardzie walnęła w barjerkę, po czym wpadła na piaszczystą trasę.Widziała jak nad nią skaczą motory, nic nie wskurała...strach za bardzo  ją sparaliżował.Po chwili poczuła czyjeś dłonie na jej plecach.Nastychmiastowo na jej twarzy pojawiły się rumienice.Zauważyła jak jakiś zawodnik bierze ją na ręce i zabiera w bezpieczne miejsce.Po czym odpłyneła przez tą całą sytuację...
                                                                                                   ~*~
Był wściekły, wiedział co mogło stać się tej dziewczynie, a jakiś idiota popchnął ją na tor.Po prostu takich ludzi to dużo, stwierdził i zaciągnął się papierosem.
-Gajeel-Odparł producęt-Cuż ty taki...troskliwy?-Powiedział, po czym na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-Nie jestem troskiliwy-Warknął-Gdybyś widział to co ja wtedy, to bys zrozumiał-Powiedział i wyrzucił do popielniczki wypalonego papierosa.
Chciało mu się spać, a tu wyskakuje ten marny producęcik, który promuję Natsu.Wiedział dobrze, że ta jego świerza krew nie da rady i przyszedł z podkulonym ogonem do niego.Miał go w dupie, miał szanse i zrezygnował z bycia jego sponsorem...
-Przejć, do rzeczy...czego chcesz?!-Spytał i wbił wzrok w sufit.
-Aaa...wiesz ta dziewczyna co ją uratowałeś...weszła w stan śpiączki-Odparł.
-Co?!-Spytał i natychmiastowo zerwał się z łóżka.
-Ahh...chciałem sprawdzić twoją reakcje, widać ta dziewczyna wpadła ci w oko...to nie twój tym...
Gajeel natychmiastowo mu przerwał.
-Kurwa!-Zaczął-Jeśli masz robić sobie jaja to wypierdalaj-Powiedział i podeszedł do mężczyzny.
Spojrzał na niego...był niski dosięgał Gajeelowi do szyji, ubrany w ten jego biały garniturek patrzył na Gajeela przerażony.
-To po co tu przyszedłeś?!-Spytał i wyciągnął z keszeni kolejnego papierosa, po czym go podpalił czarną zapaliniczką.
-Przyszedłem ci powiedzieć, że bez producęta nie możesz startować w wyścigach...to kazała ci przekazać komisja-Powiedział i głosino przełkął ślinę.
-Jesli maczełeś w tym swoje łapska...dobrze wiesz, że za to oberwiesz-Odparł-Dobra wypad mi z tąd-Powiedział i wskazał na drzwi kampera.Po chwili został sam.
Bił się z myślami, on nie mógł jeżdzić...doskonale wiedział, że ta imitacja człowieka przyczyniła się do tego.Miał sprzęt, ale brakowało mu sponsora...Położył się nie wiedział, skąd ma wystrzasnąć sponsora i to dość pożądnego...
~*~
Otworzyła oczy.Podparła się łokciami.Znajdowała się w namiocie.Niedaleko niej stał motor.Cały czerwony z numerem 9.Rozejrzała się.Wokół było pełno, przerórznych narzędzi, które dobrze znała ze względu na firmę ojca.Wstała i podeszła do skrzynki z narzędziami.Były w doskonałym stanie, stwierdziła i podniosła klucz płaski i dobrze mu się przyjżała.
-Wstałąś?-Spytał chłopak i weszedł do środka namiotu.
Spojrzała na jego twarz, skąd ją kojarzyła.Przyjarzała mu się bardziej i nagle ją olśniło to on...on ją uratował.Gdyby nie on pewnie było by z nią niezbyt dobrze.
-Tak-Odparła i się uśmiechnęła do chłopaka-Dziękuje za ratunek.
-Skąd wiesz, że to ja-Odprał
-Trzeba w konicu znać  twarz swojego wybawiciela-Powiedziała-Widziałam twoją twarz przez kask-Odparła.
Chłopaka był wysoki.Miał długe czarne , sterczące włosy.Na twarzy miał pełną srebnych kolczyków.Ubrany był na czarno.Wyglądał dla niej interestująco.Był smutny, wywnioslowała to  po jego minie.
-Czemu jesteś taki smutny?-Spytała i spojrzała na jego twarz.
-Ja...nie jestem smutny-Odparł-Tylko mam zły dzień.
Nie umiał kłamać stwierdziła.
-To czemu jest zły..a i słbo kłamiesz-Uśmiechnęła się.
-Nie powiedział bym, że słabo kłamnie-Odparł, po czym na jego twarzy zagoscił ciepły uśmiech.
-To co się stało?...Naprawdę...?-Spytała i usiadła na małą kanape, na którym wcześniej spała.
~*~
Podeszedł do kanapy i usiadł o bok niej.Czuł jakby mógł się jej wygadać...to dziwne uczucie pożerało go od środka.Tylko jak miał to sformułować i jej powiedzieć...?
-Więc, nie dawno straciłem sponsora...i dowiedziałem się, że bez niego nie mogę jeździć...uczestniczyć w wyścigach-Powiedział smutno.
Dziewczyna popatrzyła na niego.Z jej spojrzenia  wywnioskował,  że mu współczuła.Po chwili mileczenia odezwała się.
-Mam pomysł...a jeszcze jedno jak ci na imię?-Spytała.
Tą wypowiedźą trochę go zaskoczyła.
-Gajeel, a tobie jak na imię?
-Levy...jestem Levy-Zaczęła-No więc Gajeelu...mój ociec mam firmę, która mogła by zostać twoim sponsorem, tylko muszę zobaczyć jak jeździsz-Uśmiechnęła się.
Niewiedział co powiedzieć...czuł radość.Teraz ta mała osóbka ratowała mu tyłek.Usmiechnął się.
-To czemu nie teraz-Zaproponował.
Miał na sobie strój, założył kask i wyprowadził motor na zewnątrz.
-To twój namiot?-Spytała.
-Tak-Odparł-To patrz uważnie-Uśmiechnął się, po czym wjechał na trasę.
~*~
Uważnie obserwowała jego każdy ruch.Jeździł świetnie, jak profesjonalista.Ten sponsor, który z niego zrezygnawał musiał być kompletnym idiota, stwierdziła i podeszła do barjerki.Po chwili Gajeel zjechał i zeszedł z motoru.Zauwazyła jak jakiś mężczyzna do niego podchodzi.Podbiegła do nich.
-Gajeel, przepraszam...znasz się na interesach...to na pewno chcesz bym był twoim sponsorem-Odparł.
-Nie-Powiedziała i podeszła do rozmawiających-Bo Gajeel ma już sponsora-Odparła.
Chłopka się uśmiechnął.
-Złyszałeś?...zmiataj mi z tąd-Odparł i wyminął go.Po czym podeszedł do Levy i ją przytulił.
Cała czerwona spojrzała na chłopaka.
-Dziękuje-Powiedział i spojrzał  w jej oczy.
-Nie ma za co-Odparła.-Jeżdzisz świętnie...
Coś ją kusiło by go..ztraciła się, gdy poczuła ciepłe usta Gajeela.Teraz była jego sponsorem i miał też zamiar być dziewczyną.Oboje byli pewni swoich uczuć.Odwazemniła pocałunek, po czym nawinęła temat spraw z wiązanych z kantraktem.Choć wiedział, że nudzi go na smierć on jej słuchał przez cały czas i to w nim lubiła.Usmiechneła się do niego.
Koniec 
Części pierwszej xD.
**********************
Wiem ja też się tego nie spodziewałam, ale dobrze mi się pisało tego one-shota i mam pomysł na drugą część xD.I nawet zaczęła już ją pisać :D.No więc oczekuje komciów na temat one-shota, podobał się, czy nie podobał.Chcę znać waszą opinię.
Starrk: Chcesz znać moją?

Wiesz...chyba nie...to wszystko ;D.

1 komentarz:

  1. Galevy, Galevy *nuci pod nosem*
    Toshiro : Skończyłaś?
    Tag :3
    No dobra, zaczynamy komentarz bez ładu i składu...
    Dopatrzyłam się kilku błędów... Ale to szczegół :D fabułą tego one-shota nadrabiasz te błędy ortograficzne. Bardzo ciekawe. Levy sponsorem O.o
    Romansik w interesach zawsze spoko :*
    A więc masz pomysł na drugą część, powiadasz? Kaori już ją chce!
    ~Kaori Mikashi i Toshiro
    Ramen!

    OdpowiedzUsuń