Erza obudziła się w swoim pokoju w Fairy Hills. Zdziwiona rozejrzała się dookoła, jakby upewniając się co do swojego miejsca pobytu. Spojrzała na wiszący nieopodal zegar, który wskazywał szóstą rano. Kobieta przeciągnęła się. Ledwo stanęła, aby już po chwili wylądować z powrotem na łóżku. Nogi jej się trzęsły, a w okolicach narządów rozrodczych czuła okropny ból.
Po chwili jednak zdołała się podnieść, zakładając leżący nieopodal szlafrok. O tej godzinie pewnie wszyscy spali. Nie licząc oczywiście pani Evenstock, która niezależnie od godziny, pory roku czy sytuacji, wiernie stała za ladą w recepcji i obserwowała wszystkie lokatorki, snując swoje podejrzenia.
Szkarłatnowłosa wyszła z pokoju, zamykając drzwi, po czym szybkim krokiem skierowała się do saloniku telewizyjnego ośrodka. Zastała tam zamyśloną Lucy, która bez większego zainteresowania oglądała jakiś program.
- Lucy?- spytała nieco zaskoczona, wchodząc dalej. Blonynka spojrzała na nią, wyrwana ze swoich zamyśleń. Widząc kobietę, uśmiechnęła się promiennie, poklepując miejsce obok siebie.
- Hej, Erzuś!- powiedziała radośnie.
- Co ty tu robisz?- spytała po chwili milczenia z lekkim wahaniem.
- Miałyśmy się spotkać pod drzewem, prawda? Kiedy tam dotarłam ty leżałaś nieprzytomna, więc razem z pomocą Miry zaniosłam cię tutaj- odpowiedziała dziewczyna, popijając herbatę. Próbowała zachować radosny uśmiech, jednak Erza kątem oka ujrzała u niej przebłysk niepokoju. Sama czuła, że coś jest mocno nie tak. Pamiętała Lucy i Mirę jako okrutne kobiety, które zaatakowały ją i związały, po czym zabrały w bliżej nieokreślone miejsce. Chciała sobie wmówić, że po prostu wszystko to było tylko snem, jednak jakaś ciemna myśl przemykała jej przez głowę.
- A gdzie Mira?- spytała po chwili Erza, przerywając panujące milczenie. Lucy obrzuciła ją ostrym spojrzeniem, jednak po chwili jej wzrok złagodniał i posmutniał.
- Nie żyje- wyszeptała ledwo słyszalnie.
- Co?- Scarlet była w szoku.- Jak i kiedy?
Blondynka milczała, odwracając wzrok od kobiety. Wypiła resztkę herbaty, wzięła leżącą nieopodal torbę, po czym wstała. Stanęła obok szkarłatnowłosej, chowając swoją twarz pod przydługą grzywką.
- Dziękuję ci, Erza- szepnęła smutno Lucy. - Mimo iż Mira nie żyje, dzięki tobie mogła umrzeć na wolności. Go już nie ma, więc wszystko powinno być dobrze.
- O co ci chodzi?!- krzyknęła zdenerwowana Erza, odsuwając się od dziewczyny. Złapała Lucy za rękę.- Powiedz, co się wczoraj wydarzyło?!
- To, co pamiętasz- odpowiedziała cicho blondynka, wyrywając rękę z uścisku kobiety.- Nic więcej nie miało miejsca.
Lucy spojrzała smutno na Erzę, podając jej zgniecioną kartkę.
- Co to?
- Pogrzeb odbędzie się jutro. Mam nadzieję, że przyjdziesz i wybaczysz jej to, co ci zrobiła. Nie będzie mogła odejść z tego świata z brudnym sumieniem. Oczywiście mnie też to dotyczy, ale nie spieszy mi się do śmierci. Jestem zbyt brudna i zdemoralizowana, aby oczekiwać przebaczenia.
- Przecież... przecież zrobiłyście to dla Zerefa, który wami rządził! Nie jesteście winne!
- Mira została naznaczona tuż po jej narodzinach. Ja zawarłam pakt z Zerefem, który nie był jeszcze w posiadaniu ciała Jellal'a. Dał mi moc i spełnił jedno moje życzenie. W zamian miałam mu służyć. Zrobiłam rzeczy, o których nawet ci się nie śniło. - Jej głos zaczął drżeć.- A to wszystko przez nienawiść.- Lucy uśmiechnęła się do siebie smutno. Spojrzała na zaskoczoną Erzę.- Nawet nie porównuj mnie do Mirajane!- krzyknęła, po czym wybiegła z salonu. Scarlet nie wiedziała, co powiedzieć. Wszystko, co usłyszała, nie było normalnym zjawiskiem. Co miała począć? Jak uratować swoją przyjaciółkę?
***
Nazajutrz odbył się pogrzeb. Wszyscy posępni i smutni, wyprani z jakichkolwiek emocji- po prostu nie wiedzieli, co mają powiedzieć i jak zareagować. W czarnych strojach, stojący w deszczu bez parasoli. Można było słyszeć bezsilne krzyki i gorzki, acz cichy, płacz. Elfam był nieco wstrząśnięty. Kiedy odzyskał jedną siostrę, stracił drugą.
Lucy nie przyszła. Nigdzie nie było widać jej jasnych, mokrych włosów i zapłakanej twarzy.
W końcu pogrzeb dobiegł końca. Wszyscy poodchodzili w przerażającym milczeniu, aby w samotności oddać się rozpaczy po śmierci jednej z rodziny Fairy Tail. Erza została. Pomnik był ponury, ociekający wodą i resztkami kwiatów. Znicze zgasły, a ziemia zapadła się. Mira nie żyła. Wszyscy to wiedzieli, jednak pozostało bardzo ważne pytanie- czy aby ktoś wewnętrznie nie umarł.
***
No masz, wyszedł mi z tego dramat xD
KOCHAM CIĘ!!! *Q* To. Jest. Cudowne *Q* Ty też jesteś cudowna i w ogóle dziękuję ^_^ Lubię dramaty ^_^ To zakończenie jest takie... takie... no, takie super po prostu *u* Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ^o^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^_^
Ps. Tak swoją drogą to dobrze, że na co dzień nie jestem taka wylewna, bo by mnie za jakąś wariatkę wzięli xD
Miło, że chociaż ty mnie kochasz xD
UsuńPowiem tak. Pierwsza część mnie urzekła *.* Druga była... Hmmm dziwna o.O a trzecia nie pasuje. No nie wiem. Nie pasuje. xD
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam xD Aczkolwiek hentai'e mi nie wychodzą, lubię pisać dramaty, a jakoś lepsze zakończenie mi nie przyszło.... no po prostu nie
Usuń