~*~
W owym czasie był bardzo popularny motyw mienia
chłopak lub dziewczyny, jednak takie rzeczy zbytnio ją nie interesowały. Choć
sama chęć zdobycia tego, pierwszego, którego pokocha nie dawała jej
spać...
Nie chciała pokazać, że jest dziewczynom, która szuka
młodzieńca tylko z tego powodu, żeby być fajnym. Jednak Lucy nie dawała jej
spokoju, ciągle powtarzając. "Jak genialnie jest mając koło siebie osobę,
która cie kocha". Przez co chciała spróbować smaku związku, którego
jeszcze nigdy nie poznała na własnej skórze.
Ochota poznania przez nią kogoś nowego zgasła, przez
blondynkę, która chciała wyciągnąć ją na spacer z nią, Natsu i
"kolegom" jej ukochanego. Rzecz jasna odmówiła, jednak Heartfilia nie
dała za wygraną i przekonała ją do zmiany zdania. Tak więc zgodziła się i
wylądowała przed domem Lucy, czekając na nią by mogły ruszyć. Po kilku minutach
strojenia się dziewczyny pomaszerowały w stronę parku Magnolii, na umówione
miejsce ich spotkania.
Nie wiedziała co ma sądzić, znała Natsu, nie był złym
typkiem, ale głupim owszem. Miała nadzieję, że nie trafi się jej nikt podobny,
a chodziło jej głownie o inteligencje.
~*~
Czekał w spokoju, aż przebędą dziewczyny i ta jedna,
którą ma poznać. Nie miał ochoty na związek, bo był on samym utrapieniem dla
każdego mężczyzny...Jednak Dragneel musiał jak zawsze wkurzać go swoją gadką,
więc zgodził się dla świętego spokoju.
- Są!- wrzasnął Natsu, po czym wskazał na ścieżkę
przed nimi.
Szły w ich stronę dwie postacie, podeszły do nich i
się zatrzymały, a właściwie niebiesko-włosa dziewczynka. Zaś blondynka rzuciła
się na różowo-włosego, o mało co, go nie obalając na ziemie.
- Cześć- powiedziała niebiesko- oka- Jestem Levy.
- Ta, jestem Gajeel.- odparł.
Nie chciało mu się gadać, a nie chciał być chamski dla
tej Levi. Wydawała mu się tak krucha i delikatna. Tym bardziej, że była mała.
Nie chciał takiej za dziewczynę, najchętniej to by się zmył.
- Wiecie- zaczęła Lucy- Idę z Natsu po coś do picia, a
wy poczekajcie, ok? -odparła. Nawet nie czekała na ich odpowiedź, złapała Natsu
za rękę i pobiegła przed siebie.
- Lucy!- wrzasnęła niebiesko-włosa.
Jednak dziewczyna już pobiegła.
- Szczerze, skoro poszli, to może my też rozejdźmy się
do domów-zaproponowała.
Spojrzał na nią. Większość dziewczyn nie odchodziła
tak po prostu od niego, tylko ciągle na niego gapiły. I wkurzały go zbędnymi
pytaniami, więc Levy zainteresowała go... Chciał zobaczyć jaka ona jest i
przekonać się w najlepszy możliwy sposób...
Bez słowa podszedł do niej i pocałował ją, po czym
spojrzał na jej czerwoną twarz.
- C-co ty robisz...?!-wydukała.
- Nic, sprawdzam coś.- odparł.- Skoro przyszłaś się tu
zemną spotkać to pewnie szukasz chłopka. Więc może chcesz spróbować ?
Nie odpowiedziała nic.
- Więc to prawda ?- Uśmiechnął się- Czy zaszkodzi nam
trochę zabawy. Patrzmy na to jak zwykły flirt, nie miłość.-rzekł.
- Zgoda. Nie będziemy bawić się w miłość-odparła.- Ale
i tak idę do domu-powiedziała.
- Dobrze, jesteś wolnym człowiekiem, a mogę cie nawet
odprowadzić...-Uśmiechnął się.
I tak zaczęli iść przed siebie w nastrojowej
atmosferze.
~*~
Cały układ z
Gajeelem był dość dziwny, lecz podobał jej się. Była z reguły, ciekawa
nowych doświadczeń, więc mogła spróbować związku w którym nie ma miłości, a
potem bez żadnych przeszkód zakończyć go, będąc szczęśliwa.
Jednak kłopoty zaczęły się na samym początku… A właściwie dziwne spojrzenia na nią i
wysokiego dryblasa mającego pełno kolczyków na twarzy. Przy jej wyglądzie
wyglądał jak „godzila z czarnego wymiaru”… A przynajmniej stwierdziły tak dziewczynki
przechodzące tuż o bok nich… Na to brunet chciał zaproponować im przelot po
niebie i lądowanie w kosza na śmieci,
jednak dziewczyna zdołała go powstrzymać…
Drugi. Głupie pytania na temat jej „związku” z
chłopakiem. A było ich pełno, więc
zaczęły ją irytować ciągłe odpowiedzi.
Trzeci. Raptownie większość dziewczyn w szkole, ale i
w mieście zaczęło patrzeć na nią krzywo, lecz nie dała się im, choć nie było to
łatwe przy wytatuowanych i umięśnionych byłych Redfoxa.
Czwarty. Nie nadszedł, jednak była pewna, że będzie
ostateczny i dokopie jej najmocniej.
Po dwóch tygodniach spędzania czasu z chłopakiem,
przyzwyczaiła się do jego wrednej natury, a on do jej natury mola książkowego,
więc byli kwita. A przynajmniej on tak sądził…
Choć był to udawany związek, zabierał ją na spacery,
do kina czy restauracji. I był dla niej miły. Chciał zrobić dobre wrażenie,
więc była pewna, że zbliża się nie ubłagany koniec ich układu. Była na doskonale przygotowana, choć lubiła z
nim przebywać. I właśnie w ten sposób potwierdziła słowa przysłowia „Nie
oceniaj książki po okładce”. Choć Gajeel był wyskoki, umięśniony i chodził w
podartych ubraniach i miał pełno kolczyków na twarzy, dało się go lubić. A
właściwie jego charakter, który był niczego sobie. Był inteligentny, choć
strasznie impulsywny…
~*~
Zwykły zabawa w jakiś dziwny sposób przerodziła się w
jego obowiązek. Powoli zaczął lubić niebiesko- włosą bardziej niż przyjaciółkę,
jak na udawany związek. A uświadomił sobie to o kilka dni za późno. Stawał się
zazdrosny o głupich chłopaków rozmawiający z nią, jednak nie mówił nic by nie wyjść
na durnia. Więc wiedział co musi zrobić. Zakończyć to teraz i raz na zawsze.
Ta dziewczyna zaczęła go zmieniać, a on nie widział w
tym żadnego problemu…
Wziął telefon i napisał do dziewczyny.
Spotkajmy się
w parku, chciałbym z tobą porozmawiać.
~Gajeel
Wiedział, że najlepiej zakończyć to wszystko w miejscu w którym się to zaczęło…
~*~
Odczytała wiadomość od chłopaka. I samowolnie zaczęła
się zbierać na spotkanie z nim. Wiedziała co oznaczają te słowa, koniec… I
dobrze wiedziała, że on nastąpi, więc nie musiała martwić się o takie rzeczy.
Porozmawia z nim i wróci do normalnego trybu życia, jednak nie będzie jej łatwo
po dwóch miesiącach przebywania z nim…
Schowała telefon do kieszeni, po czym zbiegła na dół i
zaczęła się ubierać. Założyła trampki i nałożyła na szybko kurtkę, po czym
wyszła z domu maszerując wprost do parku, na krótką rozmowę.
Powoli zmierzała w kierunku miejsca ich spotkania,
przy czym zachwycała się pięknem jesieni. I chłodnym powietrzem, które
przepływało przez jej płuca, dając jej uczucie świeżości. Choć na dworze było
zimno, było jej strasznie gorąco… Więc przyspieszyła kroku by mieć wszystko za
sobą.
Po niecałych pięciu minutach dotarła na miejsce i od
razu zobaczyła przed sobą Gajeela ubranego w kurtkę, shorty i glany, jak
zawsze. Uśmiechał się do niej smutno.
- Cześć-powiedziała- Czyli kończymy…?
Zaskoczony spojrzał na nią i przytaknął.
- Mi się już znudziło, za pewne tobie też… - odparł-
Więc po co dalej ciągnąć ?
- Racja- Przytaknęła. – To żegnaj- powiedziała i odkręciła do niego
plecami.
Zaczęła iść przed siebie, jednak zatrzymała się.
- Mam nadzieję, że będziemy przyjaciółmi – powiedziała
i odkręciła do niego. Patrzył prosto na nią z zaskoczeniem.
- Tak, będziemy.
Odkręciła się ponownie i zaczęła maszerować w stronę
domu. W tym momencie zrobiło jej się zimno, a po jej twarzy zaczęły spływać
krople deszczu. Podniosła głowę do góry i w tedy zrozumiała, że to są jej
gorzkie łzy. Wtarła twarz, po czym podeszła
do najbliższej ławki i usiadła. Po prostu zaczęła szlochać.
Po kilku
minutach płaczu, usłyszała głos.
- Czemu płaczesz? –spytał nieznajomy.
- Rozstanie boli, nawet te nie prawdziwe…- szepnęła i
podniosła głowę do góry. Ku jej zaskoczeniu przed nią stał Gajeel.
- A więc, zależy ci ?- Uśmiechnął się.- Bo…
- Po co tu przyszedłeś by się ze mnie naśmiewać !
- Nie dałaś mi dokończyć. Bo mi tak- odparł i
pocałował ją w usta.
~*~
- Człowiek uświadamia sobie wszystko co ważne, gdy
jest za późno. Jednak w przypadku głupiego chłopaka, na szczęście tak nie było-
powiedział i wytarł jej twarz, która była mokra od łez.
Nadal nie rozumiał tej małej istoty siedzącej o bok
niego. Myślał, że nakrzyczy na niego, jak zawsze… jednak po prostu wtuliła się
w jego tors i powiedziała.
- Każdy idiota ma szczęście.
****************************
Nie jest on dosłownie taki jaki chciałaś Hikari, ale zakochują się powoli, a przynajmniej powoli sobie to uświadamiają xd
Więc mam nadzieję, że ci się podoba >.<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz